Ile razy słysząc o męczeństwie pierwszych chrześcijan zadawaliśmy sobie w duchu to samo pytanie : a co z tymi wszystkimi, którzy tej próbie męstwa nie podołali?
Św. Anastazy brewiarz.pl Ile razy słysząc o męczeństwie pierwszych chrześcijan zadawaliśmy sobie w duchu to samo pytanie : a co z tymi wszystkimi, którzy tej próbie męstwa nie podołali? Składając ofiarę na ołtarzu pogańskiego bóstwa wyłączali się z Kościoła, jednak czy mogli po tym fakcie jeszcze do niego wrócić? Z całą pewnością nie. Tak przynajmniej twierdzili ci wszyscy, którzy za biskupem Donatem z Kartaginy głosili, że apostazja oznacza ostateczne utracenie sakramentów chrztu i święceń bez możliwości ich przywrócenia. Oczywiście donatyści mieli prawo tak uważać, szczególnie jeśli sami owe prześladowania mężnie przetrwali. Nie mieli jednak prawa dzielić Kościoła na ten 'doskonałych' i ten 'upadłych'. Na Kościół męczenników i wspólnotę zdrajców Chrystusa. Wspominam o tym tutaj tylko dlatego, że nasz dzisiejszy patron, biskup Rzymu, miał z donatystami niemały problem. Sprzyjali bowiem licznie temu ruchowi biskupi Afryki i to pomimo prawie 100 lat, jakie minęły od prześladowań Dioklecjana, które herezje tę zapoczątkowały. Co więc zrobił święty, o którym dzisiaj mowa? Wybrany na stolicę Piotrową w roku 399 szczególną troską postanowił otoczyć Kościół afrykański. Nawoływał tamtejszych biskupów zebranych na synodzie w Kartaginie w 401 roku do walki przeciwko donatyzmowi i zabraniał nawracającym się kapłanom-donatystom zajmować wyższe stanowiska w Kościele. Św. Augustyn z Hippony, który na płaszczyźnie dogmatycznej podjął się zwalczania błędów donatystów, nazwał tego sprawującego swój urząd ledwie 2 lata papieża, "mężem apostolskiej gorliwości". Jednak do historii człowiek ten przeszedł nie tylko z powodu zmagań z niebezpieczną herezją. To jemu zawdzięczamy także i to, że kapłani czytają w czasie liturgii Ewangelię w postawie stojącej i z pochyloną głową. Jemu czyli komu? Zmarłemu 19 grudnia 401 roku w Rzymie, świętemu Anastazemu I, papieżowi.