Gdybyście zobaczyli tę drobniutką 18-latkę chodzącą po przędzalni wśród 70 uwijających się tam w pocie czoła kobiet, nie pomyślelibyście, że to święta.
Gdybyście zobaczyli tę drobniutką 18-latkę chodzącą po przędzalni wśród 70 uwijających się tam w pocie czoła kobiet, nie pomyślelibyście, że to święta. Raczej przypominała panienkę z dobrego domu, która zanim wyjdzie za mąż postanowiła zgodnie z duchem epoki, czyli z połowa XIX wieku, trochę 'pospołecznikować'. Nic dziwnego, że pracownice przędzalni miały wobec niej mieszane uczucia. Zdradzały to ich spojrzenia. Niby pełne szacunku, w końcu to córka właściciela, ale niewolne od błysku lekceważenia. Lata jednak leciały, panienka wyrosła na dojrzałą kobietę, a mimo to nadal niezmiennie towarzyszyła im w pracy, troszczyła o nie i dzieliła dobrym słowem. To dzielenie dobrym słowem stawało się zresztą często także dzieleniem Dobra Nowiną, co dla tych kobiet było dużym zaskoczeniem. A od zaskoczenia było już blisko do przemiany. Także duchowej. I co ciekawe ta przemiana działała w dwie strony. Z jednej strony wlewała nowe życie i nadzieję w serca pracownic pewnej włoskiej przędzalni. Z drugiej zadecydowała o dalszej drodze życia dzisiejszej patronki. Te kilka lat spędzonych w przędzalni otworzyły jej oczy i serce na potrzeby bliźnich. O tym, że to nie był tylko kaprys osóbki z dobrego domu zaświadczyła swoją postawą w czasie zarazy. Ludzie mówili o niej wprost – bohaterska. A potem była już tylko proza życia zgodnie z odkrytym przez siebie powołaniem. Najpierw praca w dwóch szkołach dla głuchoniemych oraz w instytucjach przeznaczonych dla opuszczonych kobiet i dziewcząt. Potem założenie stowarzyszenia pielęgniarek dla posługi chorym. I to z nimi w liczbie 32 w 1840 roku weszła do szpitala kobiecego w Brescii. Inicjatywa trafiła na tak podatny grunt, że rok później dzisiejsza święta otworzyła podobny szpital w Cremonie. I tak powstało nowe zgromadzenie Służebnic Miłości. Po 12 latach jego założycielka w uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego złożyła śluby i przybrała imię zakonne Maria Crocifissa, czyli Maria od Chrystusa Ukrzyżowanego. Siostry dały o sobie znać przede wszystkim w czasie zarazy, jaka kilkakrotnie nawiedziła północne Włochy. Ich bohaterskie poświęcenie zyskało im powszechne uznanie, a dzisiejszej patronce, św. Marii Crocifissie przyniosło wielką radość. Bo na jej oczach to, co rozpoczęło się w przędzalni jej ojca od poruszenia serca, teraz zmieniło się w trwałe dzieło. Zmarła w 1855 roku i została pochowana pod imieniem zakonnym. A jak nazywała się z domu? Paula di Rosa.