"Krzyżu święty, nade wszystko, drzewo przenajszlachetniejsze! W żadnym lesie takie nie jest, jedno, na którym sam Bóg jest."
Św. Wenancjusz brewiarz.pl "Krzyżu święty, nade wszystko, drzewo przenajszlachetniejsze! W żadnym lesie takie nie jest, jedno, na którym sam Bóg jest. Słodkie drzewo, słodkie gwoździe rozkoszny owoc nosiło." Nie, nie pomyliłem liturgicznego okresu, nadal mamy Adwent. Ale w tymże Adwencie przypada nam właśnie dzisiaj wspomnienie autora słów tej średniowiecznej pieśni pasyjnej od której zacząłem. Pieśni tak rozpoznawalnej i powszechnej, że do dzisiaj jest częścią liturgii godzin w Wielkim Poście, a w niektórych kościołach można ją też usłyszeć wspólnie śpiewaną w czasie Triduum. Dzisiejszy patron napisał jej słowa około roku 569, gdy cesarz Justyn II podarował wdowie po królu Chlotarze I, królowej Radegundzie, relikwię drzewa Krzyża świętego. To wydarzenie było tak głośne, że przebywający wtedy na królewskim dworze poeta postanowił napisać z tego tytułu hymn. A ponieważ był to poeta doskonale wykształcony i dodatkowo utalentowany, więc ułożona przez niego pochwalna pieśń stała się od razu sławna. Przywołane na wstępie słowa - "Krzyżu święty nade wszystko" – pochodzą oczywiście z jej pierwszego polskiego przekładu, bo w oryginale czyli po łacinie idzie to tak : "Pange, lingua gloriosi proelum certaminis" czyli "Sław, języku, bój chwalebny". Najciekawsze jest jednak to, co z naszym utalentowanym patronem stało się po tym, jak na dworze króla Franków objawił się w pełni jego talent literacki. Bo to, że miał wielką łatwość w układaniu wierszy oraz że bawił tą umiejętnością dworzan to stanowczo za mało by zostać wyniesionym do chwały ołtarzy. Otóż, gdy królowa Radegunda usłyszała ów hymn na cześć Krzyża świętego, zaczęła gorąco namawiać jego autora by przyjął święcenia kapłańskie i odtąd swoim talentem służył Kościołowi. I tak narodził się nie tylko kapłan, ale i wybitny religijny poeta pierwszych wieków średniowiecza, który pozostawił nam po sobie bogatą spuściznę obecną w liturgii po dziś dzień. Jego hymny "Sztandary Króla się wznoszą" czy "Ave Maris stella" - "Witaj, Gwiazdo morza" – nadal są bowiem wykonywane, choć od śmierci ich autora minęło bagatela jakieś 1400 lat z kawałkiem. Co ciekawe umierając około roku 600, nasz dzisiejszy patron był już biskupem Poitiers. Czy wiecie państwo o kogo chodzi? Wspominamy dziś w liturgii św. Wenancjusza Fortunata.