Zmarłą 8 grudnia, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, posłankę Jolantę Szczypińską wspominają słupszczanie.
Jolanta Szczypińska urodziła się w 1957 r. w Słupsku, tu zdobyła zawód pielęgniarki, który wykonywała w miejscowym szpitalu. W latach 80. współtworzyła struktury NSZZ "Solidarność" służby zdrowia w Słupsku, tu także współpracowała z opozycją, kolportując wydawnictwa drugiego obiegu.
Słupszczanka Barbara Szczepańska, przyjaciółka Jolanty Szczypińskiej od czasów młodości, opowiada o niej, że była osobą, z którą chce się spędzać każdy dzień.
- Była człowiekiem wiary, patriotą. Była subtelna, drobna, a jednocześnie taka silna, taka wielka kobieta – mówi wzruszona Barbara Szczepańska. - Liczyły się dla niej wartości: wiara, ojczyzna. Była zorientowana na tę jednokierunkową misję: ojczyzna.
W życiu Jolanty Szczypińskiej nie brakowało szykan ze strony SB. A jednak nie rezygnowała z raz obranej drogi.
- Kilkakrotnie zadawałam jej pytanie: „Jolu, skąd czerpiesz tę siłę?”. A ona odpowiadała, że to dar od Boga. Czuła, jak należy postąpić, umiała rozpoznać wskazówki, co należy uczynić, bo to jest dobre. To było w niej - wyznaje Barbara Szczepańska. - Kiedy więc prosiłam: „Jolu, naucz mnie tego”, mówiła: „Basiu, ty się z tym rodzisz”.
Jolanta Szczypińska odeszła do Boga po długiej i ciężkiej chorobie. W tym czasie, co dla niej samej było bardzo cenne, trwali przy niej przyjaciele. Mimo wielkiego cierpienia, które znosiła, jak mówią, niczym bohater, nie koncentrowała się na sobie, lecz widziała potrzeby i cierpienia innych ludzi.
- Jej cierpienie było ofiarą. Wiem, że poświęcała je w różnych intencjach. Wierzyła, że to ma sens, była człowiekiem wielkiej wiary. Wzorem do naśladowania - mówi powierniczka zmarłej.
Dla niej samej utrata przyjaciółki jest ciosem. - To dla mnie bardzo trudny czas. Ale myślę, że ona jest przy mnie, czuję ją i dam radę.
Słupską posłankę wspominają także kapłani. Jej proboszcz, ks. Lucjan Huszczonek z parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego w Słupsku, pamięta ją jako osobę zawsze przychylną ludzkim sprawom.
- Była bardzo życzliwa, zawsze uśmiechnięta, pełna pokoju. Miała wiele empatii w sobie, a zarazem umiała istnieć w trudnym świecie polityki i mimo wszystko zachowywała pogodę ducha. Często znajdowała się wręcz w ogniu walki politycznej, a mimo to miała w sobie pokój - zauważa kapłan.
I dodaje, że w przestrzeni Sejmu Rzeczypospolitej zmarła posłanka troszczyła się o sprawy Polski, ale również, na ile mogła, o sprawy swojego miasta, Słupska. Zaś w tych dniach, w których przebywała w swoim rodzinnym mieście, troszczyła się także o sprawy parafii.
Jolancie Szczypińskiej bliski był również kościół Mariacki w Słupsku. W tej świątyni posłanka ufundowała okazałą tablicę okolicznościową, na której są uwiecznione nazwiska poległych w katastrofie smoleńskiej. Tu też odbędą się uroczystości pogrzebowe.
Proboszcz tej słupskiej parafii pw. NMP Królowej Różańca Świętego ks. Zbigniew Krawczyk wskazuje na zaangażowanie Jolanty Szczypińskiej w sprawy Polski. - Była zatroskana także o nasze miasto Słupsk i ludzi, którzy tutaj żyją. Zabiegała o to, by były tutaj wcielane w życie szlachetne ideały - zapewnia.
Ksiądz Krawczyk zaświadcza, że wyznawana wiara zmarłej była potwierdzana praktykami religijnymi, których ona się ani nie wstydziła, ani nie wykonywała na pokaz. - To wypływało z głębi jej serca. Nie tylko sama kierowała się wskazaniami Ewangelii, ale zależało jej, by nauka z niej płynąca była wcielana w życie - powiedział.
Wspominając ją z osobistych spotkań, powiedział, że pani Jolanta nigdy się nie wywyższała i była osobą bardzo kontaktową. - Interesowała się nie tylko sprawami wielkiej wagi, ale też spotkanymi ludźmi, z którymi nawiązywała dobry kontakt - podkreślił.