Zaszczytem jest uczestniczyć w uroczystości, która dotyczy życia, nie śmierci - mówił o. Tomasz Nowak OP w homilii podczas Mszy św. pogrzebowej s. Cecylii Marii Roszak, najstarszej zakonnicy klauzurowej na świecie.
W kościele Matki Bożej Śnieżnej na Gródku w Krakowie zgromadziła się rodzina i przyjaciele zmarłej mniszki, a na klasztornym chórze jej współsiostry. Mszy pogrzebowej przewodniczył ks. infułat Dariusz Raś, archiprezbiter bazyliki Mariackiej. To na terenie parafii Mariackiej mieści się klasztor dominikanek.
S. Cecylia Maria Roszak zmarła 16 listopada w klasztorze sióstr dominikanek w Krakowie. Miała 110 lat.
O. Piotr Ciuba, przeor krakowskich dominikanów, wspominał na rozpoczęcie uroczystości, że s. Cecylia niemal do ostatnich miesięcy była żywotna. - Pamiętam, że jeszcze rok temu, mając 109 lat, przychodziła do chóru zakonnego, gdzie udzielaliśmy jej Komunii św. - opowiadał.
- Jak to jest mieć 110 lat i 7 miesięcy? Jak właściwie takie życie dobrze skończyć? Jak temu niezwykłemu życiu towarzyszyć w chwili pogrzebu, kiedy zdajemy sobie sprawę, że ono się zmienia, ale nie kończy? - zastanawiał się w homilii o. Tomasz Nowak OP.
Mówił, że zaszczytem jest uczestniczyć w takiej uroczystości, która dotyczy życia, nie śmierci.
- Cieszmy się i uwielbiajmy Boga za to, że możemy tu dzisiaj być - zachęcał dominikanin.
Wspominając początki życia zakonnego s. Cecylii, o. Nowak przypomniał, że wstąpiła do dominikanek jako młoda, starannie wychowana i wykształcona kobieta, przed którą rysowało się wiele perspektyw związanych z odradzającą się Polską. Trafiła do Wilna, gdzie powstała nowa fundacja zakonna, która się nie utrzymała, na co wpływ miały wojny i prześladowania.
- Może właśnie po to siostry wtedy tam były, żeby ocalić kilka istnień. Siostry w Wilnie przechowywały w swoim klasztorze wielu Żydów, pomagały sierotom - przywoływał fakty, za które zmarła mniszka została odznaczona tytułem "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata".
- To taka prosta posługa: być z tymi, którzy są słabi, nie radzą sobie ze złem, które jest w świecie. Ta prostota bardzo często przychodzi w najtrudniejszych momentach, gdy nie ma miejsca i czasu na wielkie mądrości, tylko trzeba być z drugim człowiekiem i służyć mu tak, jak potrafimy - akcentował kaznodzieja.
O. T. Nowak powiedział, że siostra całe życie ufała miłosierdziu Bożemu. - W Wilnie miała szczęście spotkać ks. Michała Sopoćkę i poznać to, co się wtedy dopiero rodziło. Przylgnęła do miłosierdzia Bożego - mówił.
W duchowej sylwetce sędziwej zakonnicy wyróżnił ponadto jej wyjątkową więź z Maryją. - To takie proste: chodzić na Eucharystię, która jest szczytem miłosierdzia i chodzić z różańcem, żeby być opiekunką dla ludzi - zauważył.
Kapłan zachęcał do tego, by naśladować prostotę s. Cecylii. - Uwierzmy w to, że można być prostaczkiem, czyli jak małe dziecko uczyć się tego, co proste i tym służyć. Niech nas pociąga to, co pokorne. Nie pozwólmy ulec złudzeniu i dać się pociągać temu, co wielkie. Uciszmy serca - wzywał.
- O to chciałbym prosić ciebie, matko Cecylio, abyś nam tę łaskę wyprosiła. Abyśmy mogli spocząć przy Sercu Jezusa, spocząć przy Sercu Maryi, jak dziecko na łonie matki - zakończył zakonnik.
Po Mszy św. ciało s. Cecylii Marii Roszak spoczęło w grobowcu zakonnym sióstr dominikanek na cmentarzu Rakowickim.