Ale nie tylko o niej rozmawiali specjaliści z różnych dziedzin, którzy spotkali się na darłowskim zamku, żeby podzielić się wynikami badań nad przeszłością ziemi sławieńskiej.
O darłowskim klasztorze kartuzów dzisiaj można powiedzieć jedynie tyle, że… był. Nie zachował się po nim żaden widoczny ślad, nie wiadomo nawet, gdzie dokładnie został umiejscowiony.
Konwent nazwany Domus Coronae Mariae (Korona Maryi) istniał dość krótko, od roku 1407 kiedy klasztor ufundowali władcy zachodniopomorscy do 1538 roku, kiedy to Gryfici przyjęli protestantyzm jako wiarę państwową, likwidując całkowicie struktury kościoła katolickiego. Ostatni mnisi żyli jednak tutaj aż do 1560 roku. Samo założenie klasztorne razem z kościołem stopniowo rozbierane popadało w ruinę, a ostatecznie zniknęło z powierzchni ziemi. Cała nadzieja więc w tym, że coś da się odnaleźć po nią.
- Zastosowałem metodę progresywną, sięgając po co raz starsze materiały ikonograficzne, od zdjęć lotniczych po materiały kartograficzne. I bingo! Okazało się, że wystarczy znaleźć odpowiednio starą mapę - przyznaje prof. Włodzimierz Rączkowski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicz w Poznaniu. Przed kilku laty archeolog kierował zespołem archeologiczno-historycznym, który po raz pierwszy podjął poszukiwania darłowskiej kartuzji.
Odpowiedź na to, gdzie szukać dała mapa Urmesstischblatt z 1836 r. Z pomocą odpowiedniego oprogramowania udało się idealnie nałożyć fragment starej mapy na współczesną ortofotomapę. We współczesną sytuację wpisano również rysunek z mapy, przedstawiający zabudowania klasztorne. Badacze posługiwali się nieinwazyjną metodą prospekcji archeologicznej, w której wykorzystywany jest magnetometr cezowy połączony z GPS. Badania geofizyczne dały jednak wynik… negatywny.
- Odpowiedź na pytanie „dlaczego” zajęło mi trochę czasu, choć ostatecznie okazała się banalna. Przyszło mi też do głowy, żeby przeliczyć, jak duże byłyby zabudowania, gdyby wierzyć zastosowanej skali. Okazało się, że klasztorny kościół musiałby mieć…
Archeolog nie traci jednak nadziei, że w pobliżu Grabowej Strugi, w miejscu gdzie obecnie znajduje się tartak i ogródki działowe przy ul. Długiej uda się jednak znaleźć jakiś ślad, który rzuci nieco światła na darłowską kartuzję.
- Dzisiaj tylko jedna metoda teledetekcyjna mogłaby nam dać bardziej szczegółową wiedzę, co znajduje się pod ziemią i potwierdzić obecność reliktów klasztoru – to georadar. Wierzę, że wkrótce uda nam się takie badania przeprowadzić. Boję się jedynie, że ta najważniejsza część znajduje się pod zakładem przemysłowym i uległa zniszczeniu. Ale cenne byłyby nawet częściowe wyniki, bo znając reguły budowy kartuzji i mając relacje przestrzenne między kościołem a eremami czy zabudowaniami gospodarczymi, moglibyśmy budować wyobrażenie o tym, jak wyglądał darłowski klasztor - zauważa prof. Rączkowski.
Podczas konferencji z cyklu Historia i kultura ziemi sławieńskiej na darłowskim zamku można było usłyszeć również m.in. o dendroflorze miasta czy jego zabytkach.
- Konferencje są przyczynkiem do powstawania zbiorowej publikacji. To wydawnictwo daje ogromną wiedzę o ziemi sławieńskiej, o ludziach, kulturze, topografii. W tym przedsięwzięciu uczestniczą reprezentanci przeróżnych dziedzin, co sprawia, że spektrum przedstawianych zagadnień jest bardzo szerokie – zauważa Konstanty Kontowski, dyrektor muzeum na Zamku Książąt Pomorskich w Darłowie.
- Przy okazji tych spotkań także ciągle odkrywamy coś nowego i - jak pokazują kolejne konferencje - z pewnością nie zabraknie nam pracy - dodaje.