Nominacja deputowanego Bundestagu z ramienia CDU Stephana Harbartha na sędziego, a w przyszłości najprawdopodobniej prezesa Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Niemczech, w czasach politycznych podziałów może budzić kontrowersje - pisze "Die Zeit".
W Niemczech sędziowie TK wybierani są przez obie izby niemieckiego parlamentu, Bundestag i Bundesrat.
"Die Zeit" zaznacza w czwartek, że zastrzeżeń nie budzą kompetencje Harbartha - kształcił się on na uniwersytecie w Heidelbergu i na Yale, pracuje w renomowanej kancelarii - lecz fakt, że od 2009 roku jest posłem Bundestagu z ramienia chadeckiej CDU, a przy tym członkiem regionalnych i centralnych władz tego ugrupowania.
Wybór czynnego polityka na sędziego niemieckiego TK nie jest bynajmniej precedensowy (np. w obecnym składzie dwóch sędziów było wcześniej członkami regionalnych rządów), jednak nominacja i uznawany za pewnik wybór Harbartha przebiegają w cieniu ostrych sporów politycznych o obsadę stanowisk sędziowskich w sądach najwyższej instancji w Polsce, na Węgrzech czy w USA - podkreśla tygodnik.
"Wcześniej panowały inne (...) czasy. Czasy, w których państwo prawa nie było poddawane naciskom w wielu krajach Europy. W których populistyczne rządy nie atakowały niezawisłości wymiaru sprawiedliwości. Czy w przyszłości w Polsce i na Węgrzech (...) z nonszalancką reakcją nie spotka się każda obiekcja Niemiec, (w myśl zasady) +gdzie tu jest problem? wy robicie to samo+?" - zastanawia się "Die Zeit".
Podkreśla jednak, że mimo pozornych podobieństw nominacja Harbartha różni się od sytuacji w wymienionych krajach.
"Jego wybór to nie wyraz społecznego podziału, ogromnej polaryzacji, jaka emanuje z instytucji państwa prawa w Polsce i USA" - ocenia gazeta, wskazując, że uzyskanie większości dwóch trzecich, wymaganej do zatwierdzania nominata na sędziego TK, było możliwie tylko dzięki szerokiemu porozumieniu obu partii chadeckich CDU i CSU, socjaldemokratycznej SPD, Zielonych i liberalnej FDP.
Ponadto - pisze tygodnik - Harbarth będzie miał ograniczony wpływ na TK, ponieważ nawet jako jego prezes będzie dysponował tylko jednym głosem i będzie musiał przekonywać pozostałych sędziów do swoich racji. Wreszcie, "zgodnie z dotychczasowym doświadczeniem paradoksalnie to TK wywiera większy wpływ na sędziów niż odwrotnie", co wielokrotnie udowadniali oni swoimi orzeczeniami, "niekiedy ku rozczarowaniu partii, które ich nominowały".
Jak podkreśla "Die Zeit", trybunały konstytucyjne swoją wpływową pozycję opierają na dwóch filarach - na wierze, że jego decyzje "będą posłusznie wykonywane przez polityków", oraz na zaufaniu obywateli. "Najważniejszym zadaniem Harbartha jako prezesa TK będzie zapewnienie, by tak pozostało. A nic nie niszczy zaufania do sądu z taką łatwością jak poczucie upartyjnienia lub ideologicznego zacietrzewienia" - zauważa niemiecki tygodnik.