Św. Andrzej Avellino
brewiarz.pl
Co robimy, gdy jesteśmy niezadowoleni z czyjejś postawy? Gdy ktoś nie spełnia naszych oczekiwań? To oczywiste : krytykujemy jego poczynania. Możemy krytykować konstruktywnie, ale częściej po prostu wylewamy żale. I zwykle robimy to na okrętkę, czyli osoba będąca adresatem owej krytyki dowiaduje się o wszystkim na szarym końcu. No chyba, że chodzi o nasze własne dzieci lub współmałżonka – wtedy negatywny komunikat trafia do zainteresowanych od razu i bez zbędnych pośredników. Ale krytyka to nie jedyna droga do zmiany postępowania naszych bliźnich. O wiele skuteczniejsza jest praca u podstaw, czyli towarzyszenie drugiemu człowiekowi w długim procesie wzrastania. Jest to jednak proces obliczony na dłuższy czas, wymagający zrozumienia, cierpliwości i słuchania. Dlatego prościej jest się gorszyć i krytykować. Na całe szczęście dzisiejszy patron nie poszedł na taką łatwiznę. Gdy już bowiem dostrzegł, że postawa jego współbraci w kapłaństwie pozostawia sporo do życzenia, gdy podobne wady odkrył też w samym sobie, to zamiast lamentować, utyskiwać i marudzić rozpoczął poszukiwania drogi życia doskonalszego. A wiadomo nie od dziś, że kto szczerze szuka, ten znajduje. I tak nasz święty trafił do teatynów, czyli świeżo powołanej w Neapolu wspólnoty zakonnej, której celem była edukacja duchownych. Uświęcenie własne przez pracę nad uświęceniem kleru, to właśnie wybrał bohater naszej historii w roku 1558. Do ślubów uroczystych dodał jeszcze dwa własne: że będzie sprzeciwiał się własnym zachciankom oraz że będzie starał się stale postępować w doskonałości. Co wydarzyło się dalej? Wszystko i nic, albo mówiąc prościej, dalej była proza życia. Najpierw było pełnienie obowiązków mistrza nowicjatu czyli uświęcanie kandydatów do zakonnego i kapłańskiego życia. Potem doszły obowiązki przełożonego kolejnych domów zakonnych czyli praca nad uświęcaniem współbraci. Dalej obowiązki ojca duchownego seminarium biskupiego czyli pomoc w poszukiwaniu świętości ukrytej głęboko w sercu. I na koniec obowiązki penitencjarza czyli tego, kto z woli biskupa ma prawo udzielać rozgrzeszenia w przypadkach najcięższych grzechów, kto poprzez posługę konfesjonału uzdalnia na nowo pozbawionych nadziei penitentów do realizowania powołania do świętości. Jako się rzekło, żadnych fajerwerków, chyba że za rzecz nadzwyczajna u kapłana i zakonnika uznamy to, że we wszystkim co robił dawał pierwszeństwo modlitwie. Jednak gdyby potrzebowali państwo jakiś mocnych akcentów w tym zwykłym życiu to mogę dodać, że przed swoją śmiercią 10 listopada 1608 roku, dzisiejszy patron stłumił sławą swojej świętości krwawe zamieszki, do jakich doszło w Neapolu i odwiódł bliskich od dokonania zemsty na mordercy swojego siostrzeńca. Czy wiecie państwo kogo wspomina dzisiaj Kościół? To św. Andrzej Avellino, prezbiter.
Jeśli nie slyszysz radia spróbuj inny strumień lub zewnętrzny player
Pierwsza strona
Poprzednia strona
Następna strona
Ostatnia strona