Historia przygranicznej rodziny Linek, związanej z Makoszowami i Przyszowicami, a także opowieść o rodzie z Radlina i Uchylska pod Wodzisławiem, wygrały w konkursie IPN.
Ponieważ do wypadku doszło w niemieckiej kopalni, po wojnie mógł wyjechać na Zachód i żyć z niemieckiej renty. Musiałby jednak zrzec się polskiego obywatelstwa. Pradziadek Mileny kategorycznie odrzucił tę możliwość. Wspierała go w tym żona, mówiąc: „Wola do końca życia jeść suchy, polski chlyb i popijać go wodą, niż nimiecki pomazany”.
Milena opisała, jak dziadek wspaniale walczył z przeciwnościami losu. Choć stracił nogi, stworzył sad ze szkółką drzewek, do której przyjeżdżali ludzie z całego Śląska. Nauczył się nawet wchodzić na drabinę. Był dobrym i uczynnym człowiekiem. Milena nie poznała go osobiście. Ma jednak wrażenie, że zna go świetnie, a to dzięki opowieściom swojej prababci, która za dwa tygodnie ma skończyć 102 lata.
Pierwsze miejsce w kategorii szkół podstawowych i gimnazjów otrzymał Filip Krzyżowski, uczeń SP nr 37 w Tychach. W swojej pracy, poświęconej swojej rodzinie, opisał między innymi budowę kościoła w Wilkowyjach, dzielnicy Tychów.
Odpowiedzialna za przeprowadzenie konkursu Kornelia Banaś z IPN przyznaje, że wiele prac, które na niego wpłynęły, jest znakomitych. Wśród wyróżnionych znaleźli się także Polacy z Zaolzia.