Ujrzał nową rzeczywistość, w którą wierzył. Bóg otarł z jego zmęczonych oczu ludzkie łzy. I jeszcze bardziej w śmierci niż w życiu, stał się dzieckiem Bożym.
Te słowa wypowiedział abp Wiktor Skworc podczas Mszy pogrzebowej za śp. abp. Szczepana Wesołego. W tym roku pożegnaliśmy wielu bliskich nam ludzi. Do Pana odeszli księża, ojcowie, matki. Pośród nas są też rodzice, którzy stracili swoje dzieci... Zanim zapalimy płomyk na grobie tych, których kochaliśmy, chcemy przypomnieć sylwetki kilku osób, którzy w ostatnich miesiącach odeszli do Wieczności.
Abp Szczepan Wesoły
Śp. abp Szczepan Wesoły Józef Wolny /Foto Gość Jego pogrzeb odbył się 10 września. Ukochany duszpasterz Polaków na emigracji "powrócił" do rodzinnych Katowic, by spocząć w grobowcu biskupów w kościele św. Apostołów Piotra i Pawła. Był nazywany "biskupem na walizkach". Jako młody chłopak został siłą wcielony do armii niemieckiej. Po wzięciu do amerykańskiej niewoli trafił do armii gen. Andersa. Po wojnie został na emigracji. Święcenia kapłańskie przyjął już w Rzymie, w 1956 r. Jako biskup został powołany do pracy wśród Polonii zagranicznej. Poświęcił się temu bez reszty. Powtarzał, że najważniejsze dla niego jest to, by być blisko ludzi, którzy go potrzebują. "Nie zastanawiałem się, czy lubię podróżować, czy nie, starałem się być ciągle w drodze. Pewnie kilka razy obleciałem kulę ziemską, ale jak trzeba, to trzeba…" - mówił w jednym z wywiadów. Zmarł 28 sierpnia. Miał 91 lat.