Pochlebstwo. Przekupstwo. Pomówienie. W ostateczności rękoczyn. Tak, życie na cesarskim dworze w X wieku nie należało do łatwych czy bogobojnych. Chcesz ocalić życie w tych warunkach? Naucz się krakać. W myśl starej ludowej mądrości o przebywaniu w stadzie wron. Jeśli jednak nie potrafisz z różnych powodów opanować tej trudnej sztuki – lepiej uciekaj zanim cię zadziobią.
Św. Wolfgang brewiarz.pl Pochlebstwo. Przekupstwo. Pomówienie. W ostateczności rękoczyn. Tak, życie na cesarskim dworze w X wieku nie należało do łatwych czy bogobojnych. Chcesz ocalić życie w tych warunkach? Naucz się krakać. W myśl starej ludowej mądrości o przebywaniu w stadzie wron. Jeśli jednak nie potrafisz z różnych powodów opanować tej trudnej sztuki – lepiej uciekaj zanim cię zadziobią. I choć wydaje się to kapitulacją, to tak właśnie uczynił dzisiejszy patron. Pochodził z Wittembergii, był świetnie wykształcony i dobrze urodzony, a do tego miał doskonałego protektora, czyli arcybiskupa Trewiru, któremu posłuch dawał sam Otton I. To z jego polecenia cesarz uczynił bohatera naszej dzisiejszej historii drugą po sobie osobą w Królestwie Niemieckim. A ów świeżo nominowany kanclerz co zrobił? Przyjechał na dwór, zobaczył co się tam wyrabia, złapał się za głowę i... odszedł, ewangelicznie strzepując proch ze swoich sandałów. Bo dzisiejszy patron nie zgadzał się na kompromisy. Gdzie się udał po tak wymownym geście? Do benedyktynów w Einsiedeln. Tam z rąk św. Ulryka, biskupa Augsburga, przyjął kapłańskie święcenia. Czy był to koniec jego życiowej drogi? Otóż nie, bo owa bezkompromisowość zaimponowała cesarzowi. Zaimponowała na tyle, by zgodził się na objęcie przez dzisiejszego świętego oddalonego o 500 km od stolicy, biskupstwa w Ratyzbonie. Gdy tylko nowo konsekrowany hierarcha przybył do swojej diecezji postawił sobie dwa cele, równie bezdyskusyjne jak jego życiowa postawa na dworze Ottona I. Po pierwsze zreformować klasztory w duchu pierwotnej gorliwości. Po drugie ustanowić biskupstwo w Pradze. Jeżeli myślicie jednak państwo, że większe kłopoty sprawił mu ten pierwszy cel to jesteście w błędzie. Otóż prościej było nadać nowy kształt życiu zakonnemu, niż przekonać władcę i jego dwór, że warto podzielić potężną ratyzbońską diecezję i wyodrębnić z niej osobną kościelną jednostkę administracyjną ze stolicą w Pradze. To było pozbawienie się potężnych zysków i nikomu nie mieściło się w głowie. Jednak nasz dzisiejszy patron był w swoim zamiarze nieugięty. "Wolę poświęcić siebie samego i to, co jest moje, byle tylko Kościołowi zapewnić rozwój!" - odpowiedział adwersarzom i postawił w końcu na swoim. Zapamiętano go jednak nie tylko z powodu tych dwóch wiekopomnych decyzji. Ten człowiek był po prostu Boży. Sam dawał przykład życia swoim kapłanom. Jako człowiek wykształcony dbał by we wszystkich miastach były szkoły parafialne. A gdy w 987 roku wybuchła zaraza, nakazał otworzyć wszystkie spichlerze i rozdać zapasy, by nakarmić głodnych. Zmarł zresztą również tak, jak przystało na świętego biskupa – sprawując Msze świętą dnia 31 października 994 roku. Czy wiecie państwo o kim mowa? To św. Wolfgang, biskup Ratyzbony.