W dzisiejszym felietonie nie mogę rzecz jasna nie pobiec myślą i słowem do jutrzejszych Wszystkich Świętych i pojutrzejszego Dnia Wszystkich Wiernych Zmarłych.
Dla mnie te dwa dni nie tyle są jeden po drugim po sobie następujące, co płynnie jeden w drugi przechodzące, więcej nawet, sobą wzajemnie przesiąknięte pokazując, a może bardziej przypominając spójność, logiczność drogi przez ziemię do nieba; z życia przez śmierć, nie inaczej, do Życia, pisanego z dużej litery.
Taką niemal odwieczną oczywistością tych dni jest dla nas zapalanie na grobach zniczy, nagrobnych lampionów i świec. I jest w tym ogniu jakiś nieśmiały ślad, odprysk przedłużenie, a może nawet i dedykacja tamtego ognia zapalanego raz w roku, ognia paschalnej świecy. Ale jest w tym geście zapalania ognia na grobach bliskich, bez którego nie wyobrażamy sobie wręcz naszej obecności na cmentarzach, coś z potrzeby, nawet konieczności rozjaśniania i ocieplania. Rozjaśniania grobowej ciemności i mroku jej niepewności, ale też ocieplania chłodu umierania i zimna martwego ciała. I dedykujemy je tak tym, których już odprowadziliśmy na miejsce spoczynku, jak i też sobie stając przed prawdą o nieuchronności własnego umierania.
Te dni, jak to widać, są dla nas ważne, co pokazuje też nasza różna około cmentarzowa i około grobowa krzątanina i zaangażowanie. One są ważne, doniosłe, co oczywiste ze względu na naszych zmarłych, ale mają też swoje nie do przecenienia znaczenie i dla nas samych. I w tym kontekście przywołam teraz fragment markowej ewangelii z ubiegłej niedzieli. Przypomnę, był to opis przywrócenia wzroku niewidomemu żebrakowi, siedzącemu przy drodze do Jerycha. Kiedy na pytanie Pana Jezusa postawione temu niewidomemu: Co chcesz, abym ci uczynił? słyszy w odpowiedzi: Rabbuni, żebym przejrzał, odpowiada mu tak: Idź, twoja wiara cię uzdrowiła.
Po raz kolejny Pan Jezus pokazuje nam swój dystans do siebie, i to jaki! Nie przypisuje jedynie sobie zasługi tego uzdrowienia: to dzięki mnie znów widzisz, teraz cię uzdrowię, popatrz teraz przywrócę ci wzrok. Ma świadomość, i zdaje sobie sprawę, że bez wiary niewidomego ten cud byłby niemożliwy. Fundamentem Jezusowego cudu była wiara żebraka i Jezus ją docenia.
Czemu wracam do tego, i to w kontekście naszych zmarłych. Ano, dlatego, że tak mi się zdaje, że jesteśmy jakoś bardzo skoncentrowani, sfokusowani, jak to się dziś często mówi, na przypisywaniu jedynie sobie zasług, osiągnięć, sukcesów. powodzenia. To dzięki mnie to, wszystko mamy; to maja zasługa, że tak nam się powodzi; to dzięki mojej pomocy, wpływom, znajomościom…, to jest mój sukces, i tak dalej. Takich i podobnych zdań moglibyśmy zacytować sobie bez liku.
Może jednak właśnie w kontekście Wszystkich Świętych i Dnia Wszystkich Wiernych Zmarłych warto nareszcie zdać sobie sprawę, że to kim jesteśmy, co potrafimy zbudowane jest na życiu, talentach, zasadach, wierze, wymaganiach, przykładzie naszych rodziców, dziadków, nauczycieli, księży i wielu, także zupełnie bezimiennych, pośród których rośliśmy i dojrzewali. To ich życie jest podłożem, fundamentem naszego, tego kim i jakimi jesteśmy. Postawię nawet taką tezę, że tak jak Pan Jezus docenił wiarę Bartymeusza, bo bez niej nie mógłby przywrócić mu wzroku, tak czas najwyższy, żebyśmy zaczęli doceniać życie, osobowości naszych zmarłych, bo bez nich nie bylibyśmy, kim jesteśmy.
Innymi słowy czas nabrać dystansu do siebie, bo to swoisty bezpiecznik przed niekontrolowanym przypisywaniem jedynie sobie swoich i nie tylko swoich zresztą, zasług i osiągnięć.
I na koniec jeszcze jedna po ewangeliczna myśl, luźno związana z tymi najbliższymi dniami, a jak mi się zdaje bardzo przydatna.
Kiedy już nareszcie ten niewidomy skutecznie zwrócił na siebie uwagę, usłyszał: Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię. Ten, który wołał niewidomego wystawił Jezusowi niezwykłe dwusłowne świadectwo. Nawiązując z Jezusem kontakt, relację, powiedzielibyśmy dziś, może być dobrej myśli. Innymi słowy nie zostanie zbyty, nie zawiedzie się, nie spotka go przykrość.
Przy okazji pomyślałem sobie też, stawiając pytanie, czy ci którzy nawiązują, albo są zachęceni do kontaktu, relacji ze mną, z nami mogą być dobrej myśli? I z pytaniem Państwa teraz zostawiam.
No i jeszcze jedno. Dwa najbliższe dni to czas nasilonego ruchu na drogach i parkingowego ścisku. Jeśli mogę, to bardzo proszę o abstynencję dla kierowców, trzeźwość dla pasażerów i parkingową wyrozumiałość. To będzie miłość bliźniego, jak się patrzy.