Jedno jest pewne, dzisiejszy patron - "Garibaldi miłosierdzia" jak nazwał go papież Pius XI – żył w ciekawych czasach. Rewolucyjnych, niespokojnych, wydobywających z człowieka wszystko to, co tam głęboko ukryte. To, co dobre, ale też i to, co złe.
Św. Alojzy Guanella brewiarz.pl Jedno jest pewne, dzisiejszy patron - "Garibaldi miłosierdzia" jak nazwał go papież Pius XI – żył w ciekawych czasach. Rewolucyjnych, niespokojnych, wydobywających z człowieka wszystko to, co tam głęboko ukryte. To, co dobre, ale też i to, co złe. Urodził się przecież tuż przed wybuchem Wiosny Ludów, gdy wstępował do seminarium na jego oczach toczyły się krwawe potyczki, a zaledwie 4 lata po uzyskaniu przez niego kapłańskich święceń król Włoch Wiktor Emanuel II zajął Państwo Kościelne. Czego więc miał się spodziewać młody kapłan, skoro papieża Piusa IX uczyniono de facto więźniem Watykanu? Na całe szczęście święty, o którym dziś mowa doszedł do słusznego wniosku, że całym Kościołem martwić się powinien Pan Bóg, a tymczasem on sam będzie odpowiedzialny tylko, albo aż, za swoją parafię. Bo z braku kapłanów jako neoprezbiter od razu został ustanowiony proboszczem Savogno. Zakasał więc rękawy i wziął się do pracy nad ożywieniem religijnego ducha. Już to samo nie spodobało się miejscowym urzędnikom, ale gdy dodatkowo utworzył parafialną szkołę, zdobył dyplom nauczyciela i zaczął w niej uczyć… oj tego było już za dużo. Zaczęto go szykanować, blokować wszelkie inicjatywy i doprowadzono ostatecznie do jego wyjazdu. Kolejnym punktem na jego drodze kapłańskiej posługi był Turyn i pomoc św. Janowi Bosko. Dalej parafia w Traona i wydalenie na żądanie władz po założeniu szkoły w parafii. Z Traona nasz święty został przeniesiony w góry, ale i tam czujne oko urzędników dopatrzyło się nadaktywności, tym razem w związku z założonym szpitalem dla starców. Ostatecznie tę kapłańską tułaczkę zakończył przyjazd do Como, gdzie wobec problemu z chorymi psychicznie i wojennymi kalekami łaskawie pozwolono dzisiejszemu patronowi założyć szpital. Oczywiście za własne pieniądze. I tu stał się cud : nagle ten stale odsyłany z wilczym biletem z miejsca na miejsce ksiądz, stał się niezwykle potrzebny ze swoją inicjatywą. Na tyle, że konieczne stało się powołanie aż dwóch zakonnych rodzin - Sług Miłości i Córek Maryi od Opatrzności – by nie brakło rąk do pracy w zakładanych przez niego szpitalach. Być może pomogły w zaakceptowaniu tego dzieła dwa straszliwe kataklizmy – potężne trzęsienia ziemi, które nawiedziły Kalabrię i Messynę. Po prostu w obliczu ogromu ludzkiego cierpienia ideologiczne różnice przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Za swoje poświęcenie nasz święty w 1915 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią, otrzymał nawet od władz państwowych złoty medal "za dobrodziejstwa filantropijne". Umierał więc spełniony, ale nie w tym sensie, że doceniono jego wysiłek. To raczej on spełnił swoim życiem to, o co poprosiła go - w jedynym widzeniu, jakiego doświadczył w życiu - Matka Boża. Gdy po przyjęciu Pierwszej Komunii św. poszedł z lekkim sercem samotnie w góry ukazała mu się bowiem i powiedziała : "Gdy już będziesz dorosły, zrobisz to wszystko dla biednych" i ukazała przyszłe zadania. Wykonał je, co do joty. Kto? Święty Alojzy Guanella.