W Tarnowie podczas ogólnopolskiej konferencji zastanawiali się nad tym specjaliści.
Impulsem do zorganizowania konferencji poświęconej duszpasterstwu osób niesłyszących stała się 170. rocznica śmierci ks. Jakuba Falkowskiego, pierwszego duszpasterza niesłyszących w Polsce i założyciela pierwszej polskiej szkoły dla głuchych, oraz 60. rocznica ustanowienia ogólnopolskiego centrum duszpasterstwa niesłyszących w Polsce w 1958 roku przy kurii katowickiej.
Na zaproszenie odpowiedziało ok. 30 diecezjalnych duszpasterzy niesłyszących i wiele osób, które z głuchymi pracują od lat. Konferencję prowadził krajowy duszpasterz ks. Łukasz Pasuto z Katowic. Dlaczego debata odbyła się w Tarnowie?
W konferencji uczestniczył także nestor niesłyszących, zawsze pogodny i uśmiechnięty ks. prał. Adam Nowak z Tarnowa (z lewej), 91-latek z każdym rokiem młodszy Beata Malec-Suwara /Foto Gość - Tarnów kojarzy się z pierwszym w Polsce śmiałym i odważnym duszpasterzem, który pisał na temat wychowania religijnego niesłyszących i w latach 80-tych wydał pierwszy podręcznik duszpasterstwa głuchoniemych w Polsce - ks. prał. Adamem Nowakiem - wyjaśnia ks. Damian Migacz, duszpasterz niesłyszących w diecezji tarnowskiej.
To jego wystąpienie na temat struktur duszpasterstwa niesłyszących w Polsce rozpoczęło konferencję. Ks. Damian Migacz zapowiedział także powstanie pierwszej w Polsce aplikacji dla niesłyszących. Ma ona działać póki co na gruncie diecezji tarnowskiej, a zawierać aktualne wydarzenia ogólnopolskie, jak i lokalne podejmowane w ramach duszpasterstwa, migane czytania mszalne na niedzielę, krótkie kazania dotyczące niedzielnej Ewangelii, katechezy migane dotyczące prawd wiary, informacje na temat Mszy miganych i migających duszpasterzy.
Ks. Damian Migacz zapowiedział powstanie pierwszej w Polsce aplikacji dla niesłyszących. Ma ona działać póki co na gruncie diecezji tarnowskiej Beata Malec-Suwara /Foto Gość Kolejni prelegenci poruszali kwestie z wielu dziedzin życia osób głuchych. Na temat stanu duchowego osób niesłyszących w kontekście badań socjologicznych mówiła doktorantka KUL Magdalena Bednarska.
- Głusi czują swoją wiarą i Bóg jest obecny w ich życiu. Ich wiara nie wynika z tradycji, ale czują się w kościele naprawdę dobrze - przekonywała, apelując o większy kontakt księży z głuchymi, a także zaangażowanie do pomocy świeckich, co w efekcie długofalowych działań sprawiłoby, że niesłyszący członkowie Kościoła mogliby wzajemnie się formować i tworzyć wspólnoty modlitewne, w których spotykaliby się i wzrastali.
Beata Domańska, dyrektor ZSdNiSS w Tarnowie, zwracała uwagę na wyzwania, jakie stoją przede wszystkim przed rodzicami dzieci głuchych. Dziecko niesłyszące trafia do szkoły już z bagażem doświadczeń i jak się okazuje, nie ono jako pierwsze potrzebuje pomocy i wsparcia, kiedy trafia do szkoły, ale właśnie rodzice niesłyszących uczniów. - Jeśli dziecko niesłyszące jest odpowiednio stymulowane, jego rozwój jest porównywalny z rozwojem dzieci słyszących - podkreślała.
Razem możemy więcej - przekonywała Marta Mordarska, dyrektor Małopolskiego Oddziału PEFRON Beata Malec-Suwara /Foto Gość Z kolei Marta Mordarska dyrektor oddziału małopolskiego PEFRON, mówiła o projektach skierowanych do osób pomagającym osobom z niepełnosprawnością słuchu, zapraszając wszystkich do współpracy. - Razem możemy zrobić więcej - przekonywała, co można by uznać za motto tej konferencji.
Sytuację cywilno-prawną osób głuchych przedstawiła Bożena Borowska, sekretarz Zarządu Głównego Polskiego Związku Głuchych w Warszawie, a prywatnie - wnuczka, córka, żona i matka osób głuchych, a więc osoba, która sytuację osób niesłyszących obserwuje wśród kilku pokoleń w swoim domu.
- Choć zachodzi w Polsce wiele pozytywnych zmian, to jednak nadal stoimy przed wieloma wyzwaniami. Przed dużym wyzwaniem stoi też Kościół, choć to właśnie on jako pierwszy zainteresował się osobami niesłyszącymi. Pierwsze stowarzyszenia, jakie dla tej grupy osób powstawały w Polsce, były katolickimi - dodała, zauważając, że kościelne korzenie ma nawet Polski Związek Głuchych.
Choć zachodzi w Polsce wiele pozytywnych zmian, to jednak nadal stoimy przed wieloma wyzwaniami, także Kościół, choć to on jako pierwszy dostrzegł głuchych - mówiła Bożena Borowska, sekretarz Zarządu Głównego Polskiego Związku Głuchych w Warszawie, a prywatnie - wnuczka, córka, żona i matka osób głuchych Beata Malec-Suwara /Foto Gość - Sama przez 25 lat migałam Msze św. w kościele dla głuchych, uczyłam migać też młodego księdza, ale po trzech latach przeniesiono go do innej parafii i nauka zaczynała się niejako od nowa - mówiła, apelując, by duszpasterzy głuchych nie przenoszono co trzy lata, ponieważ głusi poprzez tego rodzaju przywiązanie mogą być bliżej Boga, a ich wiara wzrastać.
- Msza św. raz na tydzień to dla nich za mało, a słyszy się tutaj, że odbywają się one i raz na dwa tygodnie albo i raz na miesiąc, a przez okres wakacji wcale. A przecież nie ma wakacji od Boga - dodała, zachęcając, by z głoszeniem wiary docierać do głuchych, nie ograniczając się tylko do niedzielnej Mszy.
Pomysłów na to w lokalnych duszpasterstwach, jak pokazała ta konferencja, jest naprawdę wiele. Postulaty te w wielu miejscach są realizowane, ale brak koordynacji działań i przepływu informacji między lokalnymi ośrodkami sprawia, że o wielu inicjatywach i rozwiązaniach sami duszpasterze nawzajem nie wiedzą, a co dopiero osoby niesłyszące.