Jesień nie jest porą symbolizującą starość. Odpowiednia dla starzenia się może być wiosna i każda inna pora roku, kiedy godzimy się na to, że coś się kończy, nieodwracalnie odchodzi, zamyka za sobą drzwi.
Ale jeśli nie chcemy się zestarzeć, powinniśmy starać się stale znajdować w sytuacji początku. Nieustannie startować do gwiazd ze świadomością, że mogą być nimi sąsiednie ulice i najbliżsi ludzie.
Przykładem na takie świeże podejście do życia jest moja mama Maria, której powiedzenie: „Wszystko przed nami” stało się popularne w gronie przyjaciół i znajomych, i jest cytowane przez każdego, kto choć raz je usłyszał. Jak Państwo się domyślacie - Mama, choćby z racji tego, że mnie urodziła, musi mieć swoje lata, ale nie wygląda na nie i z twarzy, i z ducha. Nie przestaje pomagać starszym i młodszym, mniej sprawnym koleżankom i sąsiadkom. Ale przede wszystkim daje każdemu świadectwo, że nie należy się zatrzymywać, zbyt długo rozpamiętywać swoje bóle, rozsiadać się przed telewizorem. Zresztą telewizora już dawno się pozbyła. Zostało jej radio, którego słucha przygotowując dla całej rodziny – wnuków i prawnuków, pyszne gołąbki albo placki ziemniaczane.
Mężczyznom wiek można wypominać, a więc wspomnę o znakomitym reżyserze Krzysztofie Zanussim. Nie ulega presji zbliżającej się osiemdziesiątki i nie rezygnuje z nieustannych podróży. Jeździ, czasem z dnia na dzień, w coraz to bardziej odległe części świata prowadząc tam master class, spotykając się po prezentacji swoich filmów z widzami i odkrywając nowe rejony. Mam w tę jego aktywność wgląd gdyż pamięta o mnie wysyłając widokówki z informacjami gdzie aktualnie przebywa i czym się zajmuje. Czasem kiedy się spotykamy, jak ostatnio na Uniwersytecie Śląskim, kiedy wygłaszał wykład inauguracyjny czym jest prawda w czasach nieprawdy, stwierdza między opowieściami, że jest zmęczony tym tempem.
– Ale to na własne życzenie – dodaje zaraz.
Niedawno pojechałam do Kielc na otwarcie muzeum morskiego „Skarby Neptuna”, którego ekspozycję przygotował jeden człowiek – jego pomysłodawca i zbieracz przedmiotów, w szerokim tego słowa związanych z marynistyką – Ryszard Springer z Katowic. Ryszard to do dziś aktywny podróżnik, żeglarz, nurek, kolekcjoner wrażeń, które nie straciły dla niego smaku, mimo chwilę temu zaczętej ósmej dekady życia.
A przecież przejścia miał mocno urozmaicone i, ktoś inny, mógłby na jego miejscu spasować, wycofać się, poddać. W czasie największego rozkwitu swojej żeglarskiej i zbierackiej pasji, trafił w Grecji do więzienia skazany za niewinność. Swoje dramatyczne doświadczenia opisał w książce autobiograficznej pod takim właśnie tytułem. I co? I nic. Dalej podróżuje, częstuje gości przybyłych na inaugurację swojej muzealnej placówki w Kielcach, robionym przez siebie winem z róży i planuje napisanie kolejnej książki.
Co tu dużo mówić - aż chce się żyć! Bo przecież wszystko przed nami…