W wojsku był saperem, w cywilu - cenionym brygadzistą na budowie. I kiedy już znalazł wymodloną u Boga kandydatkę na żonę, zdecydował, że... zostanie księdzem!
Michalitą w dodatku, ponieważ w jego rodzinnej miejscowości Szyławicze (obok Grodna) jest parafia Trójcy Przenajświętszej, którą prowadzą kapłani z tego właśnie zgromadzenia.
Ksiądz Jan Juszko, bo o nim właśnie mowa, seminarium duchowne skończył w Polsce. Tutaj też stawiał pierwsze kroki jako młody ksiądz (także w parafii w Stalowej Woli). Brak kapłanów na Białorusi sprawił jednak, że zgromadzenie wysłało go tam na misje. I od razu do stolicy tego kraju, Mińska, z misją jego życia - budową w Łoszycy, młodej dzielnicy tego miasta, sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Sanktuarium powstanie w parafii Matki Bożej Różańcowej, którą od 2003 r. prowadzą właśnie michalici. Ksiądz Jan jest tam proboszczem, mając do pomocy wikariusza, ks. Aleksandra.
- Parafia tworzyła się od zera. Kiedy przyszli michalici, zastali tylko ruiny kaplicy Najświętszej Marii Panny, którą w XVIII wieku zbudował Stanisław Pruszyński, właściciel dworku w Łoszycy. Na początku Msze św. były odprawiane na wolnym powietrzu (nawet zimą), przy tych ruinach. Po roku władze zgodziły się wynająć parafii nieduży lokal. W nim spotykaliśmy się do 2010 roku. Wtedy bowiem skoczyliśmy budowę tymczasowej kaplicy, którą 5 czerwca tegoż roku poświęcił abp Tadeusz Kondrusiewicz. Umieściliśmy w niej obraz Jezusa Miłosiernego, wierną kopię tego z Wilna. Wcześniej obraz peregrynował wśród wiernych - wspomina ks. Jan.
Kaplica nadal służy wiernym, bo sanktuarium jest dopiero w budowie, a termin zakończenia zależy tylko i wyłącznie od hojności wiernych. Pomaga też michalickie zgromadzenie. Inwestycja to wydatek około 2 mln dolarów (na Białorusi wszystko przelicza się na tę walutę).
- Pozwolenie na budowę otrzymaliśmy w 2013 roku. Na razie wobec braku pieniędzy (parafia jest młoda, a ludzie niezamożni) powbijaliśmy 150 pali, na których świątynia stanie. Podłoże jest niestabilne. Kościół będzie miał 180 miejsc siedzących. Obok sanktuarium powstanie także centrum dydaktyczne; ściany już stoją. Teraz katechezę prowadzimy w wagonie. Dzieci przychodzą po lekcjach. Mają pisemną zgodę rodziców - wyjaśnia proboszcz.
Parafia liczy około 700 wiernych, w większości młodych ludzi. - Od czasu do czasu przychodzą osoby, które chcą zostać katolikami. Ostatnio nawet zgłosiła się cała rodzina. Nie od razu przyjmujemy; najpierw dużo rozmawiamy - dodaje.
W każdą niedzielę w kaplicy odprawiane są cztery Msze św., w tym jedna (o godz. 9) w języku polskim. Przychodzi na nią ok. 50-60 osób, niektórzy także po to, by przypomnieć sobie swój ojczysty język.
- Wierni bardzo chętnie słuchają słowa Bożego. Jedną niedzielę w miesiącu pomagamy ludziom zrozumieć Eucharystię, wyjaśniamy po kolei, czego są świadkami. Uważam, że księża powinni przede wszystkim dawać ludziom radość, bo na Białorusi są oni bardzo przygnębieni - podkreśla misjonarz w Mińska.
Ks. Jan Juszko przyjechał do Stalowej Woli i w najbliższą niedzielę będzie głosił słowo Boże. Liczy też na wsparcie dla budowy sanktuarium w Mińsku.