Gdyby na dzisiejszego patrona spojrzeć jedynie z ludzkiej perspektywy, to bardziej niż do chwały ołtarzy pasowałoby go wynieść na piedestał i podziwiać jako wzór urodzenia w czepku.
Św. Brunon I Wielki z Kolonii brewiarz.pl Gdyby na dzisiejszego patrona spojrzeć jedynie z ludzkiej perspektywy, to bardziej niż do chwały ołtarzy pasowałoby go wynieść na piedestał i podziwiać jako wzór urodzenia w czepku. Wszak to ostatni syn cesarza Niemiec, Henryka Ptasznika, brat doskonale znanego z historii Ottona I. Od dziecka przeznaczony do stanu duchownego, już jako 11-latek został mianowany opatem w Lorch. W wieku 16 lat podpisał swój pierwszy dokument, którym przejął w zarząd szkołę, w której pobierała naukę elita niemieckiej młodzieży, synowie najznakomitszych rodzin. Rok później, jako 17-latek, został mianowany kanclerzem królewskim czyli pierwszą osobą w państwie po królu. Przez kolejne 12 lat towarzyszył swojemu bratu, Ottonowi I, w rządzeniu krajem. Brał udział w wyprawie wojennej do Włoch i był przy jego koronacji koroną lombardzką. Dla nikogo nie było więc zaskoczeniem, że gdy w roku 953 do wieczności przeniósł się metropolita koloński, Wichfrid, na jego następcę na jednej z najważniejszych stolic biskupich Kościoła - obok Rzymu, Jerozolimy i Konstantynopola – wybrano właśnie jego, naszego dzisiejszego patrona. Liczył sobie wtedy zaledwie 29 lat. Właściwie w tym momencie zawodowo w Kościele osiągnął już wszystko. Mógłby jeszcze spróbować udać się do Rzymu po koronę papieską, ale po co, skoro został mianowany księciem Loreny. Jakby tego było mu mało, to jeszcze przez okres roku sprawował funkcję regenta w imieniu brata, który w tym czasie po raz drugi podbijał Włochy. Efekt? Otton I został przez papieża Jana XII koronowany na cesarza Niemiec, przez co bohater naszej dzisiejszej historii mógł o sobie powiedzieć : jestem bratem i doradcą najważniejszego władcy chrześcijańskiej Europy. Śmierć zabrała go niespodzianie niespełna 3 lata później 11 października 965 roku w wieku 41 lat. Poza tym ostatnim epizodem to reszta wygląda naprawdę imponująco. Jest tylko jedno ale... czy o taki rodzaj życiorysu chodzi nam w przypadku świętych? A jeśli nie, to w takim razie za co, za które z tych życiowych osiągnięć, ten człowiek został wyniesiony do chwały ołtarzy? Odpowiedź zawarta jest paradoksalnie w owej liście zasług. Otóż pomimo tego, że mógł, żadnego ze sprawowanych urzędów nie nadużył dla własnych celów. A pokusa była spora. On jednak na każdym szczeblu społecznej i Kościelnej hierarchii nie służył sobie, tylko swoim podwładnym i wiernym archidiecezji kolońskiej, którzy nie zapomnieli tego pomimo upływu setek lat. Dowód? Dzisiejszy patron został oficjalnie uznany za świętego ponad dziewięć wieków po swojej śmierci czyli w roku 1870. Stało się to między innymi na podstawie ciągłości kultu, jaki otaczał go niezmiennie w Westfalii. Czy wiecie państwo o kogo chodzi? Wspominamy dziś św. Brunona I Wielkiego z Kolonii, biskupa.