Dzisiaj w liturgii wspominamy prawdziwego giganta świętości. Człowieka, który świadectwem swojego życia dokonał na początku XIII wieku prawdziwej duchowej rewolucji.
Św. Franciszek brewiarz.pl Dzisiaj w liturgii wspominamy prawdziwego giganta świętości. Człowieka, który świadectwem swojego życia dokonał na początku XIII wieku prawdziwej duchowej rewolucji. Nie chodzi tylko o to, że założone przez niego wspólnoty zakonne Braci Mniejszych, Ubogich Pań, czyli popularnych klarysek oraz tercjarzy mają się dobrze pomimo 800 lat trwania w świecie i w Kościele. To dużo, ale akurat w tym kontekście o wiele istotniejsze wydaje się uświadomienie sobie, że w ramach tych trzech wspólnot, a także zakonów, które przez wieki się z nich wyodrębniły, znajdziemy około pół tysiąca świętych i błogosławionych. Tylu duchowych braci i sióstr św. Franciszka doczekało się wyniesienia do chwały ołtarzy. A to przecież nie koniec dzieł, które swoim życiem i radykalnym umiłowaniem Boga zapoczątkował ten syn kupca z Asyżu, który na świat w przyszedł w 1182 roku jako Jan Bernardone. Co więc jeszcze zmienił w świecie? Pokazał, że największa duchowa rewolucja w Kościele może przynieść owoce tylko w pokorze. Mógł przecież uznać, że nie potrzebuje żadnej zwierzchności, gdy się nawrócił, po tym jak Bóg przemówił do niego we śnie w miejscowości Spoletto, a już na pewno, gdy został przynaglony głosem z nieba w kościele św. Damiana, by naprawił Kościół Boży. On jednak zamiast popaść w pychę udał się do papieża i poprosił o zatwierdzenie drogi odnowy życia tak dla jego samego, jak i jego naśladowców. Owa odnowa oznaczała pokazanie, że proste, odważne i pogodne życie w zgodzie z Ewangelią, jest możliwe bez opuszczania Kościoła. Kościoła, wobec którego tak jak dzisiaj, tak i 800 lat temu formowano sporo zarzutów. To św. Franciszek także, w Boże Narodzenie 1223 roku w Greccio, podczas jednych ze swoich wędrówek, "ożywił" odczytywany właśnie fragment Ewangelii o narodzeniu Pana Jezusa przez położenie na sianie w żłóbku, obok osła i wołu, małego dziecka. To unaocznienie związku sacrum i profanum po dziś dzień nam towarzyszy. No i rzecz niebywała, która miała miejsce w życiu dzisiejszego patrona 14 września 1224 roku we włoskiej Alvernii – objawienie Chrystusa, który obdarza go jako pierwszego w historii Kościoła łaską stygmatów. Jednak to, co w sylwetce św. Franciszka z Asyżu uderzyło mnie najmocniej to moment jego śmierci. Umiera 3 października 1226 roku o zachodzie słońca w kościele Matki Bożej Anielskiej w Asyżu. Umiera nagi, leżąc na ziemi z rozkrzyżowanymi rękami modląc się słowami psalmu. "Usłysz głos mój, gdy wołam do Ciebie. (…) Mojego serca nie skłaniaj do złego słowa, do popełniania czynów niegodziwych (…) do Ciebie się uciekam : Ty nie gub mej duszy!" Św. Franciszek - gigant ducha poprzez swoją pokorę. A propos, czy wiecie państwo, który z psalmów towarzyszył mu w odchodzeniu po wieczną nagrodę? 141.