Jeżeli ktoś się urodził w prima aprilis, a do tego tak z urodzenia, jak i z charakteru jest Irlandczykiem, to można się po nim spodziewać doprawdy wszystkiego.
Bł. Kolumban Józef Marmion brewiarz.pl Jeżeli ktoś się urodził w prima aprilis, a do tego tak z urodzenia, jak i z charakteru jest Irlandczykiem, to można się po nim spodziewać doprawdy wszystkiego. Powinien być jowialny i radosny, co potwierdzą jego własne słowa po stokroć powtarzane : "Urodziłem się pod znakiem prawdziwych wygłupów". Nieobca powinna być mu także pewna nieobliczalność, ocierająca się o szaleństwo. Ten rys charakteru doskonale ilustruje sytuacja z czasu I wojny światowej. Oto zatrzymany przez żołnierzy w czasie przekraczania granicy bez dokumentów odparł : "Jestem Irlandczykiem, a Irlandczycy nie potrzebują paszportów - chyba że udają się do piekła, a ja nie zamierzam". Brawura – brawurą, ale o tym ile prawdy było w tych słowach przekujemy się właśnie dzisiaj wspominając w liturgii ich autora. I to wspominając nie jako rudowłosego narwańca, ale jednego z największych XX-wiecznych nauczycieli życia duchowego. Kogoś, kogo słowa i nauki były drukowane w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy w wielu językach, inspirując papieży Piusa X, Benedykta XV i Piusa XII. Jak to możliwe? Już mówiłem – dzisiejszy patron był nieobliczalny. Z jednej strony ubłagany przez rodziców za wstawiennictwem św. Józefa syn, którego w podzięce posłali do gimnazjum jezuickiego na nauki. Z drugiej nastolatek, którego ulubionym zajęciem jest łowienie ryb w morzu. Gdy jednak wybrał w końcu seminarium duchowne w Dublinie nadszedł dla niego czas ustatkowania. Raz, że zaczął pracować nad swoją wrodzoną nadmierną wesołością ćwicząc się w milczeniu. Dwa, że odkrył w owym milczeniu ogrom tajemnicy męki Pańskiej, co przełożyło się na codzienne i kontynuowane do końca życia rozważanie stacji Drogi Krzyżowej. A gdy jeszcze jego udziałem stało się objawienie - "rzucenie światła na nieskończoność Boga" jak mawiał o tym doświadczeniu – to jego droga od urwisa do mistrza duchowości wydaje się nieco oczywistsza. Zanim jednak się to dopełni po drodze będą studia teologiczne w Rzymie, ukończone najlepszą oceną, złotym medalem i święceniami. Będzie posługa wikarego i obowiązki wykładowcy seminaryjnego. Będzie spotkanie z benedyktyńską duchowością i wstąpienie do nowicjatu w Belgii. Będzie zmaganie z językiem francuskim i obowiązek głoszenia w nim rekolekcji. Będzie cud posługiwania się nim w taki sposób, że zostanie przez współbraci wybrany najpierw kaznodzieją, a następnie opatem. Jego konferencje, rekolekcje i odczyty doczekają się licznych publikacji, choć sam nasz patron pytany o ich popularność odpowie : "To proste, w owych pracach nie ma praktycznie niczego, co pochodziłoby ode mnie". Ów nauczyciel duchowego życia zmarł w 1923 roku. Czy wiecie państwo jak się nazywał? Błogosławiony Kolumban Józef Marmion. Kolumban to oczywiście imię zakonne przybrane na cześć patrona Irlandii.