W cztery dni po tragicznym w skutkach trzęsieniu ziemi o magnitudzie 7,5, które spowodowało śmierć co najmniej 844 osób, we wtorek rano doszło do kolejnego trzęsienia ziemi w Indonezji. Jego epicentrum znajdowało się 250 km od miasta Ende na wyspie Flores.
Amerykańskie służby geologiczne USGS, które odnotowały wstrząsy na Ocenie Spokojnym - na obszarze pomiędzy wyspami Flores i Sumba, z epicentrum na południowy wschód od miasta Ende na wyspie Flores, nie podały, na jakiej głębokości znajdowało się hipocentrum. Nie wydało też na razie ostrzeżenia o możliwym tsunami.
Pojawiły się natomiast doniesienia, że trzęsienie było słabsze, bo jego magnituda nie przekroczyła 5,9.
Jednocześnie wciąż napływają informacje na temat skali zniszczeń i ofiar w ludziach spowodowanych piątkowymi wstrząsami na wyspie Celebes (Sulawesi) i wywołanymi seizmem sześciometrowymi falami tsunami.
We wtorek uaktualniono dotychczasowy bilans ofiar śmiertelnych, który oszacowano na 844 zabitych. Większość to mieszkańcy 380-tysięcznego miasta Palu, gdzie doszczętnie zniszczonych zostało 1700 domostw.
Ofiar w tym mieście jest tak dużo, że władze przygotowują zbiorowy grób, żeby pochować ofiary kataklizmu, jak tylko zostaną one zidentyfikowane - podała agencja Reutera.
W jednym z kościołów na wyspie Celebes zginęło 34 studentów teologii - podała we wtorek rano Aulia Arriarni z miejscowego Biura Organizacji Czerwonego Krzyża, z którą rozmawiał korespondent AFP. Ich ciała zostały odnalezione i zidentyfikowane. 52 studentów uważa się za zaginionych - pisze Agence France Presse.
Wobec skali klęski żywiołowej, jaka nawiedziła Indonezję, prezydent kraju Joko Widodo zgodził się w poniedziałek na przyjęcie zagranicznej pomocy dla kraju - napisał w poniedziałek na Twitterze szef indonezyjskiej rady ds. inwestycji Thomas Lembong.
Liczba ofiar piątkowego trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,5 i fal tsunami, które po nim nastąpiły, prawdopodobnie wzrośnie, gdyż ratownicy i ekipy poszukiwawcze wciąż docierają do regionów spustoszonych przez żywioł. W ciągu minionych kilku dni nie było z nimi łączności.
Władze nie wykluczają, że liczba ofiar śmiertelnych może sięgnąć nawet kilku tysięcy.