Polscy siatkarze, którzy w niedzielę we Włoszech zdobyli mistrzostwo świata, w poniedziałek po południu - kilka godzin później niż pierwotnie planowano - wrócili do kraju. Na stołecznym lotnisku czekał na nich tłum kibiców, którzy zgotowali im gorące przywitanie.
W hali przylotów Lotniska Chopina zebrało się kilkaset osób, które wychodzących do nich zawodników - ubranych w biało-czerwone koszulki z napisem "Mistrz Świata 2018" - powitały gromkim: "dziękujemy, dziękujemy". Zaintonowano również Mazurka Dąbrowskiego, którego zabrakło w niedzielę podczas dekoracji medalami w Turynie.
"Witamy na polskiej ziemi po prawie miesięcznej tułaczce, dziękujemy za emocje i to wszystko, co dla nas zrobiliście" - powiedział wiceprezes PZPS Jacek Sęk.
Trener Vital Heynen zaznaczył, że jedno słowo w języku polskim wystarczy, by opisać to, co stało się w Turynie. "Nieprawdopodobne" - powiedział i wskazał na swoich siatkarzy.
"Dziękujemy, nie spodziewaliśmy się, że będzie was aż tak dużo" - przyznał kapitan reprezentacji Michał Kubiak, który nie rozstawał się z Pucharem Świata, główną nagrodą zakończonego w niedzielę turnieju.
Po przywitaniu z kibicami drużyna weźmie udział w konferencji prasowej, a o godz. 20 w KPRM przyjmie ją premier Mateusz Morawiecki.
Pierwotnie biało-czerwoni byli spodziewani w kraju ok. godz. 13, ale z powodu usterki samolotu rejsowego lot z Mediolanu się opóźnił. LOT wysłał do Włoch drugą maszynę, którą ekipa wróciła do Polski.
W niedzielnym finale MŚ Polacy pokonali w Brazylijczyków 3:0, broniąc tytułu sprzed czterech lat i zdobywając trzecie w historii złoto MŚ. Bartosz Kurek został uznany za najbardziej wartościowego zawodnika (MVP) turnieju.