Dzisiaj w liturgii mamy święto Archaniołów : Michała, Gabriela i Rafała. Bożego wojownika, Bożego posłańca, Bożego opiekuna. Czy jednak Boże działanie w naszym życiu zostaje wraz z nimi wyczerpane? Bynajmniej, czego dowodzi wspominany również dzisiaj patron.
Bł. Ludwik Monza brewiarz.pl Dzisiaj w liturgii mamy święto Archaniołów : Michała, Gabriela i Rafała. Bożego wojownika, Bożego posłańca, Bożego opiekuna. Czy jednak Boże działanie w naszym życiu zostaje wraz z nimi wyczerpane? Bynajmniej, czego dowodzi wspominany również dzisiaj patron. Gdy się urodził w 1898 roku we włoskim Cislago wszyscy, łącznie z jego ubogimi rodzicami, przekonani byli, że jeszcze tego samego dnia zasili grono aniołków. Dlatego zaraz po przyjściu na świat został ochrzczony, a mając ledwie półtora roku bierzmowany. Gdy szczęśliwie, na przekór słabemu zdrowiu, dożył do nastoletniości z aniołka, a właściwie z anioła, pozostało mu głębokie przekonanie, że jest na tej ziemi po coś. Dlatego w 1916 roku wstąpił do seminarium, a gdy 9 lat później przyjął kapłańskie święcenia ochoczo rzucił się w wir pracy. Jako wikary w parafii św. Maurycego w Vedano Olona, założył chór, amatorski zespół sportowy i szkołę języka francuskiego. Po co jego włoskim parafianom była ta ostatnia inicjatywa? Do pracy, bo zupełnie jak ma to miejsce dzisiaj, zatrudnienie większość z nich znajdowała za granicą. Ale to nie szkoła ani chór, tylko klub sportowy, a konkretnie sekcja piłki nożnej, wzbudzała wśród wiernych największe emocje. Tym większe, że "Viribus unitis", jak się nazwali, regularnie wygrywał z faszystowskim Związkiem Atletycznym. Gdy między zwolennikami obu drużyn doszło w końcu do otwartej walki poza boiskiem, gdy poszły w ruch ładunki wybuchowe, nasz dzisiejszy patron został aresztowany pod zarzutem usiłowania morderstwa i podżegania do rozruchów. Oskarżenia były wyssane z palca, ale miejscowy biskup dla bezpieczeństwa przeniósł młodego kapłana do sanktuarium w Saronno. Z perspektywy czasu okazało się to dla niego zbawienne. Dla niego i dla 30 dzieci, które tam spotkał i wziął pod swoje skrzydła. Bohater naszej dzisiejszej historii bowiem, tak jak z zapałem zaangażował się w życie parafian w Vedano, tak też i tutaj dał z siebie wszystko by pomóc potrzebującym. Rozpoczął tradycyjnie od założenia chóru i zbudowania oratorium, jednak wszystko zmieniło spotkanie z Klarą Cucchi, Teresą Pitteri i Tranquillą Airoldi. To po tym spotkaniu w roku 1936 zawiązał się bowiem jeden z pierwszych świeckich instytutów - Małe Apostołki Miłosierdzia. Tworzące go kobiety ubogim, chorym i niepełnosprawnym dzieciom udzielały pomocy zapewniając najlepszą opiekę medyczną i stosując najnowocześniejsze metody naukowe oraz pedagogiczne. Żadna tam prowizorka, czego wyrazem było powołanie zrzeszenia "Nasza Rodzina", zajmującego się profesjonalnie edukacją i pomocą lekarską dla dzieci. Nasz dzisiejszy patron tak bardzo zaangażował się w to dzieło, że mocno nadwyrężyło ono jego zdrowie. Ostatecznie anioł stróż chorych dzieci sam zmarł na zawał serca 29 września 1954 roku. Czy wiecie państwo kogo dzisiaj wspominamy? To bł. Ludwik Monza, kapłan wyniesiony do chwały ołtarzy przez papieża Benedykta XVI w 2006 roku.