Dzisiaj razem z patronem zrobimy sobie plan na życie. No bo kto dzisiaj nie robi. Dzisiaj liczy się strategia i taktyka, bilans zysków i strat, chłodna ocena swoich możliwości i jasno wytyczony cel. Zacznijmy więc od tego, że spróbujemy uczynić atut z nie najlepszego miejsca urodzenia św. Wincentego a Paulo.
Św. Wincenty a Paulo
brewiarz.pl
Dzisiaj razem z patronem zrobimy sobie plan na życie. No bo kto dzisiaj nie robi. Dzisiaj liczy się strategia i taktyka, bilans zysków i strat, chłodna ocena swoich możliwości i jasno wytyczony cel. Zacznijmy więc od tego, że spróbujemy uczynić atut z nie najlepszego miejsca urodzenia św. Wincentego a Paulo. Biedna wiejska rodzina z sześciorgiem dzieci przekreśla bowiem w XVI wieku wielkie plany. No chyba, że rodzice dosłownie urobią się po łokcie i postawią wszystko na jedną kartę – wtedy jedno z ich dzieci wyruszy w świat ku lepszemu życiu. A lekkie życie mają kapłani, dlatego Wincenty zostaje wysłany do szkoły franciszkanów. Ponieważ od dziecka jest zahartowany do ciężkiej pracy i dosłownie wydzierania sukcesu własnymi rękami więc nie tylko, że sam nadrabia zaległości w nauce to jeszcze zarabia na dawaniu korepetycji tym bardziej leniwym lub mniej zdolnym. Kolejny krok na drabinie społeczno-kościelnej hierarchii to święcenia kapłańskie. No i studia, bo bez studiów nie da się sięgnąć wyżej niż do funkcji proboszcza. Ponieważ Wincenty jest młody i zdeterminowany nie przekreśla jego życiowych planów nawet niewola do której trafił za sprawą tureckich piratów grasujących po Morzu Śródziemnym. Nasz młody karierowicz zaciska zęby i czeka, aż nadarzy się okazja do ucieczki. A jak wiadomo dla naprawdę chcącego nie ma nic trudnego. Dlatego Wincenty tak jak naukowe stopnie tak też i wolność wydziera sobie w końcu sam. Udaje się do Rzymu, a następnie już z papieskim błogosławieństwem wraca do Francji, na królewski dwór. Zdobywa zaufanie królowej, Katarzyny de Medicis, która obiera go sobie za kapelana, mianuje swoim jałmużnikiem i powierza opiekę nad Szpitalem Miłosierdzia. Wincenty a Paulo ma więc w końcu wszystko to o czym marzył. Pomaga rodzicom, na niczym mu nie zbywa. Czy jest jednak szczęśliwy? Nie. Bo nie znajduje w tym wszystkim sensu. Kapłaństwo jako droga do kariery okazuje się ślepą uliczką. Na całe szczęście jest w Paryżu. A tam na jego drodze stają ludzie, którzy ścieżkę swojej kariery oddali w ręce Boga : św. Franciszek Salezy i św. Franciszka de Chantal. To oni otwierają mu oczy na inny świat. Reszty dopełniają galernicy, którym jako kapłan św. Wincenty a Paulo przez jakiś czas służy. Odtąd aż do końca życia, czyli przez jeszcze około 40 lat, dzisiejszy patron będzie szukał oblicza Boga w ludziach słabych, chorych, których los rzucił daleko od wielkich miast. Okaże im miłosierdzie i podzieli się z nimi Dobrą Nowiną. Stworzy nawet dwa zgromadzenia, które dokładnie w tym duchu służyć będą potrzebującym po jego śmierci. Czy wiecie państwo o jakie wspólnoty zakonne chodzi? Św. Wincenty a Paulo powołał lazarystów, czyli Zgromadzenie Księży Misjonarzy i szarytki, czyli Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia. Nota bene podobno najliczniejsze obecnie na świecie żeńskie zgromadzenie.
Jeśli nie slyszysz radia spróbuj inny strumień lub zewnętrzny player
Pierwsza strona
Poprzednia strona
Następna strona
Ostatnia strona