Kilkanaście osób ruszyło rano z Bolesławca do Włoch w ewangelizacyjną podróż autostopem.
Swój projekt nazwali Soultrace. Były już wyjazdy w Alpy, Karkonosze, zdobywanie szczytów gór czy obozy połączone z surfowaniem. Teraz przyszedł czas na coś innego.
- To będzie wyjazd autostopowy do Włoch połączony z akcją ewangelizacyjną. Będziemy głosić Słowo, starając się dostrzegać Boga w innych ludziach i codziennych sprawach - zapowiada Julia Bednarek, studentka Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. - Wybieramy się do różnych świętych włoskich – św. Filipa Neri, św. Rity z Cascii, św. o. Pio z Pietrelciny i św. Franciszka z Asyżu. Podzieliliśmy się na cztery grupy. Każda ma swojego patrona. Ja jadę do św. Franciszka, do Asyżu.
Ile czasu zajmie im podroż, nie wiedzą. Taki urok autostopu. - Nie mamy pojęcia, ani którędy dokładnie będziemy jechali, ani tym bardziej kogo spotkamy. A chcemy dotrzeć na miejsce w cztery dni. Zobaczymy, czy się to uda - dodaje Julia.
Do podróży autostopem przekonywała Dorota Kowalczyk, absolwentka AWF. - Wielu moich znajomych tak podróżuje. Sama zjechałam tak Włochy aż po Sycylię, Francję, Hiszpanię, Bałkany... Jest to piękna i ekscytująca podróż w nieznane - zapewnia. - Ja będę jechała do św. o. Pio. Ciągle za mało znam tę postać i cieszę się, że będę miała okazję to zmienić. Wierzę w to, że czas spędzony w podróży do danego świętego sprawi, iż każdy z nas pozna się z nim lepiej.
Patronuje im Guido Schäffer, Brazylijczyk, który zmarł w 2009 r. w opinii świętości. - Jego proces beatyfikacyjny trwa. Jest to słabo znany sługa Boży, aczkolwiek... bardzo sympatyczny. Był takim Bożym wariatem. Media nazywają go czasami „Surfującym Aniołem”. Kochał sporty ekstremalne. Pracował jako lekarz wśród bezdomnych, wyciągał ludzi z uzależnień, a ostatecznie poszedł do seminarium. Zginął tuż przed święceniami diakonatu - opowiada Julia.
Przed wyjazdem młodzi spotkali się w Bolesławcu, aby poznać podstawy podróżowania autostopem, tj. gdzie go łapać, gdzie go nie łapać, z kim i gdzie wsiadać, kiedy wysiąść. Dodatkowo te dni poświęcono na słuchanie słowa Bożego i modlitwę.
- Przerabialiśmy fragment z Ewangelii, gdy uczniowie szli do Emaus. Można powiedzieć, że Pan Jezus przyłączył się do nich „na stopa”, albo to apostołowie „autostopowali”? On wytłumaczył im pewne sprawy związane z nadzieją odkupienia. Apostołowie musieli jedynie odnaleźć odwagę do przyznania się do Pana. My też jesteśmy powołani do takiego przyznania się, gdy będziemy jechali stopem do Włoch. To będą proste rzeczy, jak np. pomodlenie się o godz. 15 Koronką do Bożego Miłosierdzia bez względu, czy będziemy siedzieli na poboczu i czekali na okazję, czy też już jechali w autobusie bądź tirze; pobłogosławienie komuś na zakończenie. Moralna odwaga też jest potrzebna. Jednak mamy nadzieję, że ta nasza niepewność zamieni się ostatecznie w błogosławieństwo - mówi ks. Dawid Kostecki, opiekun duchowy grupy.
Plan przewiduje, że w niedzielę pierwsi uczestnicy świętego wyścigu dotrą do celu podróży.