"Młodości! Ty nad poziomy wylatuj!" chciałoby się rzec za wieszczem, gdy czyta się życiorys dzisiejszego patrona, świętego Stanisława Kostki. Na pierwszy rzut oka nie rokujący. Młody i tak wrażliwy, że mdlał gdy na przyjęciach organizowanych w jego domu, a był synem kasztelana, padały grube żarty.
Św. Stanisław Kostka brewiarz.pl "Młodości! Ty nad poziomy wylatuj!" chciałoby się rzec za wieszczem, gdy czyta się życiorys dzisiejszego patrona, świętego Stanisława Kostki. Na pierwszy rzut oka nie rokujący. Młody i tak wrażliwy, że mdlał gdy na przyjęciach organizowanych w jego domu, a był synem kasztelana, padały grube żarty. Wysłany wraz z bratem do jezuickiej szkoły we Wiedniu nie zachwycił nauczycieli, bo miał braki w edukacji. Także koledzy mieli z nim Pański krzyż, bo zamiast spać to on po nocach się modlił i biczował w ramach jednej z form pokuty. Dzisiaj powiedziano by o nim freak, w połowie XVI wieku używano wobec niego określenia : dziwak. Jakim więc cudem ten dziwaczny nastolatek stał się kimś z kogo warto brać przykład? Wzorem nie tylko dla swoich rówieśników? Tu właśnie objawia się w pełni tajemnica młodości, która nie zna ograniczeń. Szczególnie gdy zapali się prawdziwą miłością. A św. Stanisław zapłonął wręcz szaloną miłością do Boga. Ta miłość uskrzydliła go do nauki, dlatego stał się jednym z najlepszych uczniów wiedeńskiej szkoły. Ona również uprosiła dar cudownej Komunii św. z rąk św. Barbary, gdy złożony chorobą nie mógł udać się na Mszę. To tej szalonej miłości zawdzięcza również widzenie, w którym Maryja Panna złożyła na jego ręce Dzieciątko Jezus i nakazała wstąpienie do jezuitów. Choć Stanisław uczył się w jezuickiej szkole to żeby spełnić ten warunek musiał sprzeciwić się ojcu i dosłownie uciec nocą 10 sierpnia 1567 roku. Swoje kroki skierował najpierw do przełożonego prowincji niemieckiej jezuitów, a następnie do samego generała, który przebywał wtedy w Rzymie. Droga, którą musiał pokonać ukradkiem by uniknąć schwytania i przymusowego powrotu do domu, wynosiła bagatela 1650 km. Lekko licząc było to ponad 30 dni podróży po 10 godzin pieszo każdego dnia. Trzeba było być naprawdę zdeterminowanym, żeby nie zrezygnować z takiej wyprawy. Stanisław czerpał jednak siły do tego wyzwania nie z samego siebie tylko z miłości Boga. I to jego zaufanie Bożym planom wydało owoc. Wbrew protestom rodziców złożył śluby zakonne w wieku zaledwie 18 lat, a swoim wzorowym życiem, duchową dojrzałością i rozmodleniem budował całe otoczenie począwszy od nowicjuszy a skończywszy na najstarszych zakonnych ojcach. Pełen niewysłowionej radości poprosił 10 sierpnia 1568 roku patrona dnia św. Wawrzyńca o łaskę śmierci w święto Wniebowzięcia. Poprosił i został wysłuchany. Św. Stanisław Kostka. Czy wiecie państwo którym był z kolei jezuitą wyniesionym do chwały ołtarzy? Pierwszym. Został ogłoszony błogosławionym w roku 1606, na trzy lata przed założycielem Towarzystwa Jezusowego Ignacym Loyolą.