Danie słowa nic dzisiaj nie znaczy. Czasy, gdy można było na czyimś słowie polegać niczym na Zawiszy, raczej uznać możemy za dawno minione. I nie chodzi tylko o to, że dzisiaj powiedzieć można wszystko, każdemu i zasadniczo bez konsekwencji.
Św. Prot i Hiacynt brewiarz.pl Danie słowa nic dzisiaj nie znaczy. Czasy, gdy można było na czyimś słowie polegać niczym na Zawiszy, raczej uznać możemy za dawno minione. I nie chodzi tylko o to, że dzisiaj powiedzieć można wszystko, każdemu i zasadniczo bez konsekwencji. Sprawa jest dużo poważniejsza – dzięki rozwojowi nauk o języku i człowieku wiemy, że słowom nie można do końca ufać. Czy to wypowiedziane czy zapisane, zawsze uwikłane są w jakieś prywatne emocje, interesy, konteksty. Nic więc dziwnego, że gdy czytamy o pierwszych męczennikach chrześcijaństwa stajemy się nad wyraz podejrzliwi. W końcu co tak naprawdę wiadomo o ludziach, którzy umarli 1700 lat temu bez pesela, NIP-u czy choćby urzędowo poświadczonej daty narodzin i śmierci. No, jeszcze monarchowie mogą się pochwalić jakimś dającym się potwierdzić curiculm vitae, ale służba? Wolne żarty. Tymczasem dzisiaj wspominamy właśnie ją, a precyzyjniej ich – dwóch braci będących na służbie u św. Eugenii Rzymskiej. Przy czym trudno odgadnąć, czy określenie "bracia" oznacza więzy krwi czy raczej fakt, że obaj zginęli męczeńsko. Tak czy inaczej obaj, razem ze swoją chlebodawczynią, trafili do Egiptu, gdzie według tradycji ochrzcił ich biskup Elipiusz. Gdy pewnego razu św. Eugenia wysłała braci z misją ewangelizacyjną do młodej Rzymianki imieniem Bazylia, zostali pojmani i zaprowadzeni siłą do pogańskiej świątyni. Ponieważ nakłonienie dzisiejszych patronów do złożenia ofiary bożkom skończyło się roztrzaskaniem figury obaj zostali straceni. W jaki sposób trudno dociec. Było to około roku 262 za cesarza Galiena. Przyznacie państwo, że cała ta historia brzmi hagiograficznie. Czyli dokładnie tak, jak wypada pisać o świętych. Jednak czy ta historia jest prawdziwa? A może tworzące ją słowa, nawet zapisane w dobrej intencji, pomknęły sobie w sferę naszych pobożnych życzeń? I tutaj w Kościele przydaje się naukowa weryfikacja wartości słowa. Co z niej wynika? Że kult obu świętych poświadczają niezależnie wczesnochrześcijańskie dokumenty liturgiczne. A dodatkowo w 1845 roku w katakumbach Bazyli, obecnie św. Hermesa, przy Via Salaria archeolodzy odkryli grób jednego z patronów z dobrze zachowanym napisem i ciałem zawiniętym w resztki drogocennego materiału. Kogo dzisiaj wspominamy? Świętych Prota i Hiacynta.