Nie chce być inaczej, dzisiaj mamy liturgiczne wspomnienie św. Mikołaja. Jednak jeżeli w państwa przekonaniu jest tylko jeden św. Mikołaj, ten z Bari, który przynosi dzieciom prezenty 6 grudnia, to się bardzo dobrze składa. Wszak dzisiejszy patron swoje imię zawdzięcza właśnie jemu.
Św. Mikołaja z Tolentino brewiarz.pl Nie chce być inaczej, dzisiaj mamy liturgiczne wspomnienie św. Mikołaja. Jednak jeżeli w państwa przekonaniu jest tylko jeden św. Mikołaj, ten z Bari, który przynosi dzieciom prezenty 6 grudnia, to się bardzo dobrze składa. Wszak dzisiejszy patron swoje imię zawdzięcza właśnie jemu. To za jego wstawiennictwem w życiu pewnego bezdzietnego małżeństwa z Castel Sant Angelo we Włoszech w roku 1245 pojawiło się bowiem upragnione dziecko – syn. Z radości, jaka towarzyszyła temu obdarowaniu, w sercach rodziców zrodziło się pragnienie by tego szczęścia nie zatrzymać jedynie dla siebie. By dar od Boga służył też innym. I tak też się stało – mając 12 lat nasz dzisiejszy bohater został ofiarowany jako oblat do zakonu augustianów. Mógł po trzech latach nauki opuścić to zgromadzenie, ale posłuszny woli rodziców, a przede wszystkim wierny obietnicy, którą złożyli Bogu pozostał w klasztorze i w wieku 24 lat przyjął święcenia kapłańskie, stając się prawdziwym darem dla Kościoła. Był misjonarzem-kaznodzieją, który swoim życiem potwierdzał każde wypowiedziane słowo. Mówiąc o posłuszeństwie, sam był tego posłuszeństwa najlepszym przykładem, w najdrobniejszych szczegółach wypełniając zakonną regułę, życzenia swoich przełożonych i prośby współbraci, choćby młodszych. Wspominając o skromności nigdy nie gromił słuchaczy wzrokiem – w ogóle trudno go było zobaczyć inaczej, jak ze spuszczonymi oczyma. Gdy wzywał do postu, był pierwszym, który odmawiał sobie przyjemności jedzenia, spania czy wygodnego ubrania. Nawołując do pokuty zaczynał od siebie i naśladując ascetów pierwszych wieków chrześcijaństwa, co piątek biczował się do krwi oraz wszystkie modlitwy, jakkolwiek nie byłyby długie, odmawiał na kolanach. Ale chociaż był tak surowy dla siebie, nie oznacza to wcale, że podobną miarę przykładał do bliźnich. Tutaj na plan pierwszy wysuwało się miłosierdzie, które sprawiało, że do jego konfesjonału gromadziły się nieprzebrane tłumy. Gdy zmarł 10 września 1305 roku, jego pogrzeb stał się wielką manifestacją całej okolicy. Tak, jako się rzekło, dzisiejszy święty faktycznie stał się darem dla Kościoła i to nie tylko lokalnego. Czy wiecie państwo o kim mowa? Wspominamy dzisiaj św. Mikołaja z Tolentino.