W ostatnim niemym arcydziele Charlesa Chaplina, zatytułowanym „Dzisiejsze czasy”, można zobaczyć, do czego prowadzi monotonia wykonywanej pracy.
Scena, w której postaci granej przez Charliego guziki marynarki mylą się z nakrętkami, jakie godzinami tym samym ruchem dokręca, na długo zapada w pamięć. Z pewnością pokazaną w tym obrazie pracę przy taśmie trudno uznać za ciekawą.
Niedawno jeden z dziennikarzy młodego pokolenia wyraził rozczarowanie wykonywanym zajęciem. „Dziennikarstwo dzisiaj nie jest specjalnie ciekawą pracą” - powiedział. Najprawdopodobniej do podobnego wniosku doszli inni przedstawiciele mediów, zarówno w Polsce, jak i zagranicą, którzy w ostatnich kilku latach odeszli z zawodu.
Problem nie dotyczy tylko dziennikarstwa. Zauważyłem, że wielu ludzi unika rozmów nie tylko o pracy, ale w ogóle o życiu, które prowadzą. „U mnie nic ciekawego” - odpowiadają, gdy się zapyta, co u nich słychać. Tym chętniej chłoną opowieści o innych, którzy wiodą ekscytującą egzystencję. To właśnie dla tych przekonanych o nieciekawości swojego życia istnieją celebryci. Stają się dla nich namiastką spełnienia marzeń, pragnień, oczekiwań. Niczym baśniowe postacie toczą żywot pełen zdarzeń, emocji, uczuć, kolorów, zmienności. Ale równocześnie, zapewne nieświadomie, powiększają dystans, jaki dzieli ich obserwatorów od prawdziwego, wartościowego życia. Stwarzają złudzenie, że to tylko dla niektórych, dla szczęśliwców, którzy się załapali, a nie dla szarego zjadacza chleba, który codziennie musi wykonać setki takich samych czynności, słyszy i wypowiada w kółko tesame słowa, widzi wciąż te same widoki za oknem, spotyka nieustannie tych samych ludzi. Dla kogoś, kto już dawno przekroczył cienką linię między stabilizacją a stagnacją.
Nie brakuje dzisiaj ekspertów od sprawiania, by życie człowieka było ciekawe. Internet pełen jest propozycji i porad, jak uatrakcyjnić swoją egzystencję. Duża część z nich wprowadza w błąd, okazuje się namiastką, prowadzi do rozmaitych uzależnień. Przypominają swego rodzaju okazjonalne nakładki na codzienność, nie zmieniając jej samej. Co więcej, mogą powodować niejednokrotnie wzrost obrzydzenia do zwykłego bytowania, sprawiając, że człowiek żyje tylko od jednej ekscytującej chwili do kolejnej, a pozostały czas uznaje za zmarnowany.
Ktoś powiedział mi niedawno, że długo dochodził do odkrycia, jak prowadzić naprawdę ciekawe życie, ale wreszcie wie. Spodziewałem się jakichś rewelacyjnych recept. Tymczasem usłyszałem: „Życie musi mieć sens. Jeśli człowiek nada swemu życiu sens, a właściwie jeśli go odkryje, odnajdzie, wtedy na sto procent nie będzie się męczył, nudził, szukał jakichś metod uatrakcyjnienia. Życie z sensem zawsze jest ciekawe”. Banał? Niekoniecznie.