Dzieli ich wszystko. Po pierwsze dziesięć wieków i wiele tysięcy kilometrów – kiedy bowiem jeden z nich dawno już przyszedł na świat w Grecji, to drugi został dosłownie wyciągnięty z łona umierającej w Hiszpanii mamy dopiero w roku 1200.
Św. Rajmund Nonnat brewiarz.pl Dzieli ich wszystko. Po pierwsze dziesięć wieków i wiele tysięcy kilometrów – kiedy bowiem jeden z nich dawno już przyszedł na świat w Grecji, to drugi został dosłownie wyciągnięty z łona umierającej w Hiszpanii mamy dopiero w roku 1200. Tamten był ateńskim filozofem, ten mercedariuszem, to jest bratem w Zakonie od Wykupu Niewolników założonym przez św. Piotra z Nolasco. Ale jedno doświadczenie obaj mieli wspólne i to ono ich odmieniło. Jakie to doświadczenie? Cierpienie tysięcy chrześcijan cierpliwie znoszone dla Chrystusa. Nasz ateński filozof spotkał się z nim w czasie prześladowań za cesarza Hadriana i Antonina Piusa. Dało mu ono tak bardzo do myślenia, że pod wpływem tego świadectwa i po wnikliwej lekturze Pisma Świętego sam przyjął chrzest. A gdzie z męczeństwem wyznawców Chrystusa spotkał się nasz drugi dzisiejszy patron, który żył bądź co bądź w chrześcijańskiej już Europie? W rodzinnej Hiszpanii i na północnym wybrzeżu Afryki. Zarówno bowiem Maurowie, jak i arabscy korsarze, traktowali pojmanych w walce lub porwanych w czasie rabunkowych wypadów chrześcijan jako niewolników. Stąd w ogóle wziął się charyzmat mercedariuszy, zakonu który wszelkimi sposobami szukał środków na ich wykupywanie. Tak czy inaczej cierpienie drugiego człowieka, w którym obaj wspominani dzisiaj patroni odnaleźli Chrystusa, zmotywowało ich do właściwej swojemu powołaniu odpowiedzi. Grecki filozof zrobił to, czym zajmował się przez całe życie – napisał obszerną "Apologię w obronie chrześcijaństwa" i przedłożył ją tak cesarzowi Hadrianowi, jak i jego następcy. Ten drugi okazał się jednak mniej tolerancyjny i tak nasz Ateńczyk stał się męczennikiem. A co zrobił nasz święty średniowieczny zakonnik? Zebrał potrzebne środki na wykup niewolników i udał się do Algieru. Zabrakło mu jednak pieniędzy na wykup pewnego chrześcijanina, który bardzo o to błagał. Wtedy sam oddał się w ręce Arabów w zamian za niego. Ponieważ to nie była kurtuazyjna wymiana mnich został zaraz zakuty w kajdany, a jego wargi zostały przebite by usta otwierał tylko w czasie posiłku. Co prawda sława tego czynu była tak wieka, że trafiła do Europy i znalazły się pieniądze na jego wykupienie, ale nasz patron po miesiącach niewoli do zdrowia już nie powrócił. Zmarł niedługo po powrocie, choć zanim umarł papież zdążył jeszcze zaprosić go do Rzymu i mianować kardynałem. Czy wiecie państwo jakich dwóch patronów poruszonych cierpieniem chrześcijan wspominamy dzisiaj? Świętych Arystydesa Marcjanusa, filozofa i męczennika oraz Rajmunda Nonnata, mercedariusza i kardynała.