Najprawdopodobniej nie staniemy przed dylematem dot. respektowania wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE ws. pytań prejudycjalnych SN - ocenił w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki. My wiemy, że postępujemy zgodnie z konstytucją, zgodnie z prawem - oświadczył.
Na początku sierpnia Sąd Najwyższy (SN) wystosował pięć pytań prejudycjalnych do TSUE i zawiesił stosowanie trzech artykułów ustawy o SN określających zasady przechodzenia sędziów tego sądu w stan spoczynku.
W poniedziałkowym wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy" wicepremier Jarosław Gowin zasugerował, że jeżeli TSUE "dopuści się precedensu i usankcjonuje zawieszenie prawa przez Sąd Najwyższy", to rząd może zignorować ewentualne orzeczenie Trybunału "jako sprzeczne z traktatem lizbońskim oraz z całym duchem integracji europejskiej".
Szef polskiego rządu był w poniedziałkowej rozmowie w Polsat News pytany o ocenę tych słów wicepremiera oraz o to, czy Polska zignoruje, czy też wykona ewentualne orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości.
"Nie ma takiego dylematu, ponieważ nie będziemy stali najprawdopodobniej przed tego typu wyborem; my wiemy, że postępujemy zgodnie z konstytucją, zgodnie z prawem" - odpowiedział Morawiecki.
Dopytywany, czy - jego zdaniem - unijny trybunał nie zajmie stanowiska ws. pytań SN, premier dodał: "Myślę, że albo nie będzie tego wyroku, albo jeśli będzie, będzie pozytywny, albo jeśli będzie nie do końca pozytywny, to myślę, że się porozumiemy po prostu z instytucjami UE".
Zaznaczył, że Polska jest "zasadniczo prymusem" jeśli chodzi o przestrzeganie orzeczeń TSUE. Zwrócił również uwagę, że przed TSUE toczą się obecnie 52 postępowania o niewykonywanie jego wyroków - m.in. przez Francję, Niemcy, Włochy, Grecję czy Hiszpanię.
"I nikt się tam nie przejmuje w taki sposób, jak u nas - ten jazgot, który opozycja próbuje wywołać. Ja znam bardzo dobrze mechanizmy funkcjonowania instytucji europejskich; to nie jest sąd ostateczny, to jest tylko sąd europejski, to jest tylko Trybunał Sprawiedliwości" - przekonywał Morawiecki.
Krytycznie odniósł się jednocześnie do inicjatywy sędziów SN, którzy - jak powiedział - "w swojej własnej sprawie próbują zawiesić ustawę". Ocenił też, że szkodzą Polsce ci, którzy - w związku ze sporem z instytucjami europejskimi dot. praworządności straszą wyjściem naszego kraju z UE.
Premier był też dopytywany czy jest na 100 proc. przekonany, że nie będzie w stosunku do Polski mechanizmu powiązania praworządności z budżetem unijnym.
"Dziś toczą się 52 postępowania przed TSUE o niewykonywanie wyroków Trybunału. Francja ma takie postępowania, Niemcy mają takie postępowania, Włosi mają chyba 11 takich postępowań, Grecja koło 10 czy 11. Hiszpania ma 7 takich postępowań, w sprawie ochrony środowiska, Włosi w sprawie przemysłu portowego na Sardynii. Nikt się tam nie przejmuje w taki sposób jak u nas, ten jazgot, który opozycja próbuje wywołać. Ja znam bardzo dobrze mechanizmy funkcjonowania UE. To nie jest sąd ostateczny, to jest tylko sąd europejski. To jest tylko Trybunał Sprawiedliwości. My dziś nie zalegamy z wykonaniem żadnego wyroku z wyjątkiem jednego" - dodał szef rządu.