Jezus wzywa swych uczniów do całkowitego daru swego życia bez ludzkiej kalkulacji zysków, a z bezgranicznym zaufaniem Bogu. To zdanie idealnie pasuje do wspominanego dzisiaj na pierwszym miejscu św. Augustyna, który swojej mamie, św. Monice
Św. Maria od Krzyża brewiarz.pl Jezus wzywa swych uczniów do całkowitego daru swego życia bez ludzkiej kalkulacji zysków, a z bezgranicznym zaufaniem Bogu. To zdanie idealnie pasuje do wspominanego dzisiaj na pierwszym miejscu św. Augustyna, który swojej mamie, św. Monice, przysporzył swoim życiem sporo zmarszczek zanim został wyniesiony do chwały ołtarzy. Ale te słowa padły w Bazylice św. Piotra w roku 2009 nie w związku z biskupem Hippony i doktorem Kościoła, tylko pewną staruszką, która choć umarła w zapomnieniu swoich zasług to za życia zrobiła wiele dla innych starszych ludzi. A wszystko zaczęło się od śmierci ojca na morzu. To wtedy sześcioletnia wówczas patronka razem ze swoim licznym rodzeństwem musiała szybko dorosnąć. Ciężka praca i brak środków do życia zahartowały ją i uczyniły jej twarz surową. Jednak 20 lat pracy w szpitalu i służba u pewnej niezamężnej kobiety, która odwiedzała ubogich i uczyła katechizmu, zdołały otworzyć jej serce na cierpiących ludzi. Szczególnie tych w podeszłym wieku, o których zapomnieli już najbliżsi. „Patrzcie na ubogiego ze współczuciem – zaczęła wówczas mówić – a Jezus spojrzy na was z dobrocią w waszym ostatnim dniu”. Gdy umierając jej chlebodawczyni zapisała jej swój skromny majątek, dzisiejsza święta postanowiła uczynić z otrzymanego mieszkania schronienie dla potrzebujących. Na próbę znalazła je tam pewna osiemnastoletnia sierota, potem niedołężna ślepa staruszka, a potem drzwi do domu liczącej już wtedy 45 lat patronki dosłownie się nie zamykały. Spośród przyjętych pod jej dach kobiet powstało nowe zgromadzenie: Małych Sióstr - Służebnic Ubogich. Jednak gdy w 1842 roku złożyły one śluby zakonne, to nie ich założycielka została wybrana przełożoną. To znaczy, wszystkie wskazały właśnie na nią, ale duchowy opiekun nowego zgromadzenia, ks. Le Pailleur, nie potwierdził tego wyboru. I tak, ta od której się wszystko zaczęło, stała się tylko jedną z wielu członkiń dynamicznie rozwijającego się dzieła pomocy. Gdy umierała 37 lat później zgromadzenie liczyło 177 domów i 2400 sióstr. Jednak nie odchodziła z tego świata zgorzkniała, stało się bowiem to czego pragnęła – była ubogą wśród ubogich starszych osób. Czy wiecie państwo kto jest bohaterką dzisiejszej opowieści? To św. Maria od Krzyża, czyli Joanna Jugan, zakonnica.