- Nie trzeba nas, młodych, przekreślać, choć różnie z nami bywa. Ale skoro mamy być przyszłością, to wśród organizatorów Kamesznickich Dni Trzeźwości nie mogło nas zabraknąć - mówi zdecydowanie Kacper Białożyt.
Najpierw, rankiem – dla najmłodszych – odbyło się spotkanie z leśniczym w Eko-chatce. Potem poranny bieg na dystansie
Siostry Plekaniec: Natalia, Karolina, Beata i Kinga, przy stoisku z ciastami
Urszula Rogólska /Foto Gość
Od 1990 r. ks. prałat Władysław Zązel, bielsko-żywiecki duszpasterz trzeźwości, zapraszał tych, dla których trzeźwe życie ma prawdziwą wartość do Kamesznicy, gdzie był proboszczem, na wspólne świętowanie kolejnych rocznic bez alkoholu i innych używek. Kiedy przeszedł na emeryturę, tradycję Kamesznickich Dni Trzeźwości postanowił kontynuować jego następca ks. Stanisław Joneczko, od zeszłego roku nowy proboszcz.
Wspólna nauka tańców integracyjnych
Urszula Rogólska /Foto Gość
Niemal cała parafia – i Kamesznica Dolna, i Górna – włączyła się w przygotowanie wspólnego świętowania w sobotę 25 sierpnia, na które wraz z ks. Władysławem Zązlem przyjechało także ponad 150 gości związanych z klubami AA i ruchami trzeźwościowymi.
Wiele atrakcji czekało dla najmłodszych
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Bardzo nam zależało, żeby pokazać ludziom, że warto wyjść z domu, nie siedzieć przy komputerze czy bawić się komórką, która też uzależnia, ale że można się pośmiać, pobawić, potańczyć, doświadczyć czegoś nowego - na bezalkoholowej imprezie - mówi ks. Stanisław Joneczko. - Kamesznica jest rozległa. Pomyślałem, że dobrze będzie jeśli się spotkamy w jednym miejscu, lepiej poznamy.
Jak podkreśla kamesznicki duszpasterz, w organizację świętowania chciał przede wszystkim zaangażować ludzi młodych: - Żeby ich pobudzić do działania, pokazać, że można robić razem fajne rzeczy bez używek, bez niepotrzebnych wspomagaczy - dodaje ks. Joneczko.
Kamesznicki proboszcz, ks. Stanisław Joneczko
Urszula Rogólska /Foto Gość
– Kiedy tylko ksiądz powiedział, że będzie nas potrzebował, stawiliśmy się od razu – mówi Kacper Białożyt. – Nie trzeba nas, młodych przekreślać, choć różnie z nami bywa. Ale skoro mamy być przyszłością, to wśród organizatorów Kamesznickich Dni Trzeźwości nie mogło nas zabraknąć – mówi zdecydowanie.
Młodzi artyści kamesznickiego "Mam talent" na scenie
Urszula Rogólska /Foto Gość
Kacper, który jest także stypendystą Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, wziął na siebie zorganizowanie grupy młodzieżowej, która przygotowała popołudniowy festyn w Kamesznicy Górnej. Zorganizował kapelę, która przygrywała przy ognisku (stworzyli ją młodzi, miejscowi, utalentowani muzycy, razem z absolwentami Fundacji Braci Golec), wraz z Kingą Sikorską poprowadził naukę tańców integracyjnych i czuwał nad ekipą młodych, zaangażowanych w organizację festynu. Nie brakowało ich przy stanowisku opieki nad najmłodszymi, gdzie pomagali Monice Kąkol w prowadzeniu zajęć artystycznych, przy stanowiskach wieloboju dla dzieci, malowania twarzy czy… przy stoisku z ciastami, przygotowanymi przez kamesznickie gospodynie.
Zajęcia artystyczne w kąciku dla najmłodszych
Urszula Rogólska /Foto Gość
Tutaj udzielały się cztery siostry Plekaniec: Natalia, Karolina, Beata i Kinga: – Naszym zadaniem było pokrojenie i zapakowanie ciast, które upiekły panie z całej Kamesznicy – jest tego mnóstwo. Później będziemy też pilnować dzieci podczas zabawy – mówią dziewczyny. – Same chciałyśmy się dołączyć do organizatorów. Robimy to dla naszej parafii, dla naszego kościoła. Na tak szczytny cel – warto.
Młodzi razem ze swoim proboszczem przygotowali mnóstwo atrakcji. Każdy mógł nauczyć się tańców integracyjnych, wziąć udział w konkursie wiedzy o Kamesznicy, turnieju tenisa stołowego, nauce gry w szachy i warcaby czy mógł podziwiać akrobacje rowerowe Jarka Byrskiego – mistrza Polski w trialu. Na scenie występowały dzieci i młodzież z kamesznickiego "Mam talent" – grające na heligonkach: Antoś Antolak, Przemek Wojtas i Mariusz Kurowski, na skrzypcach – Marysia Wojtas i wokalistka Julka Hyla.
Na festyn rodzinny przyszły wszystkie pokolenia
Urszula Rogólska /Foto Gość
O żołądki wszystkich zadbały panie z dwóch Kół Gospodyń Wiejskich i towarzyszący im przy grillu panowie. Po okolicy niósł się zapach bigosu, kiełbasek czy kaszanki w kapuście.
Wśród mieszkańców, którzy chcieli razem się bawić i świętować na festynie, była też Magdalena Kasal, z dziewięciomiesięcznym Antosiem: – Ksiądz proboszcz nas wszystkich tak zapraszał, tyle osób przygotowało to spotkanie, że nie można odmówić i nie przyjść. Nie pozostało nam nic innego, jak z przyjemnością skorzystać z wszystkiego, co przygotowali. To wspaniali ludzie!
Kamesznickie gospodynie przygotowały przepyszny bigos
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak podkreśla ks. Joneczko, niewiele by zrobił bez pomocy parafian, m.in. leśniczego Filipa Antolaka, pań z dwóch Kół Gospodyń Wiejskich, Stowarzyszenia na Rzecz Kamesznicy „Proćcpok”, sołtysa Dariusza Gołucha.
– W Kamesznicy mieszkam od kilku lat, ale nie miałem jeszcze okazji uczestniczyć w Kamesznickich Dniach Trzeźwości – mówi leśniczy Filip Antolak. – Odkrywam tę imprezę po raz pierwszy. Po raz pierwszy w jej ramach odbył się bieg i marszobieg. Ksiądz dał mi szansę dołączyć do organizatorów, bo… poprosił, żebym wyznaczył ich trasy. Takim prośbom się nie odmawia – śmieje się leśniczy.
– Mam nadzieję, że ta impreza uświadomi zwłaszcza młodym, że można żyć inaczej, bez alkoholu – mówi sołtys Dariusz Gołuch. – Dorosłym czasem już ciężko z głowy wyciągnąć nadużywanie alkoholu. Za młodych zaś musimy być odpowiedzialni – niech widzą: nie musi być alkoholu, żeby była dobra zabawa.