Z czym kojarzą nam się takie oto słowa z Ewangelii św. Jana : "Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha." Czy na ich dźwięk mamy przed oczami jedynie Jezusa, który tymi słowami zwraca się do Nikodema?
Św. Maria od Jezusa Ukrzyżowanego brewiarz.pl Z czym kojarzą nam się takie oto słowa z Ewangelii św. Jana : "Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha." Czy na ich dźwięk mamy przed oczami jedynie Jezusa, który tymi słowami zwraca się do Nikodema? Jeżeli tak, to dzisiaj poszerzymy tę perspektywę naszej wyobraźni wiary. Poszerzymy o dwa skrajne przypadki działania Ducha Świętego w naszym życiu. Przypadek pierwszy – urodzona w Galilei w 1846 roku dziewczynka. Ojciec z Damaszku, matka z Libanu, od trzeciego roku życia sierota. A jednak trafia jakimś cudem do Marsylii, pracuje jako służąca i wstępuje do józefitek. Te - widząc, że młoda zakonnica wpada w ekstazy i dostała dar stygmatów - kierują ją do karmelitanek. Z nimi udaje się do Indii by założyć nowy klasztor. Ponieważ jednak modlitwa młodej karmelitanki nieodmiennie wzbudza sensację, zostaje odesłana do Francji. Tam szczęśliwie trafia na duchowego kierownika, który pomaga rozeznać jej powołanie. A jest nim co? Budowa karmelu w Betlejem. I wierzcie państwo lub nie, ale ta niemal niepiśmienna zakonnica dokonała tego i tam też umarła w wieku 32 lat w roku 1878. Czyż wiatr nie wieje tam, gdzie chce? I drugi przypadek, który obrazuje prawdę zawartą w tych słowach – urodzona pięć lat później we Włoszech salezjanka. Marzyła o misjach, ale łapała wszystkie możliwe choroby. Kiedy jednak wybuchła I wojna światowa i zabrakło rąk do pomocy, nawet ona zrobiła kurs sanitariuszki. Ciężko pracowała w wojskowym szpitalu. Gdy pewnego dnia miasto, w którym stacjonował jej szpital nawiedziła powódź, cudem uniknęła utonięcia. Obiecała wtedy Matce Bożej, że jeśli przeżyje to spełni pragnienie swojego serca i wyruszy na misje. Tak się też stało i 40-letnia już wówczas zakonnica trafiła… do dżungli w Ekwadorze. Przez kolejnych 40 lat nie zabiły jej tam ani mordercze warunki, ani amazońskie plemiona. Była w tym czasie pielęgniarką, chirurgiem, ortopedą, stomatologiem, epidemiologiem, mediatorem, opiekunką i nauczycielką dzieci, a przede wszystkim świadkiem Chrystusa wśród rdzennych mieszkańców tych terenów – Shuarów. Zginęła jako 86-letnia staruszka w katastrofie lotniczej w roku 1969. Czy wiecie państwo kim są owe dwie patronki, które narodziły się z Ducha i pozwoliły mu się poprowadzić tam, gdzie chciał? To św. Maria od Jezusa Ukrzyżowanego, czyli po prostu Mała Arabka, jak wszyscy ją nazywali, oraz bł. Maria Troncatti, "niezrównany świadek dobroci Chrystusa" jak napisano na kamieniu spoczywającym w dżungli w miejscu rozbicia się lecącego z nią samolotu.