Archeolodzy prowadzący badania przy klasztorze św. Jakuba w Sandomierzu dokonali nowych, sensacyjnych odkryć.
W czasie badań fundamentów nieistniejących już skrzydeł klasztoru archeolodzy natrafili na nieznane późnoromańskie wejście, prowadzące do pomieszczenia, określanego umownie jako piwnica romańska.
- To odkrycie zmienia naszą dotychczasową wiedzę na temat założeń i etapów budowy klasztoru - mówi o. Marcin Lisak OP, przeor sandomierskiego konwentu ojców dominikanów. - Pomieszczenie nazywane piwnicą romańską zyskuje w tym świetle nowy charakter. Chociaż, co należy zaznaczyć, już wcześniej, z uwagi na okazałe wnętrze, z pięknym sklepieniem wspartym na ustawionym centralnie filarze, pojawiały się wątpliwości co do jego „magazynowego” przeznaczenia. Obecnie wobec ujawnienia dużego, łukowo zamkniętego wejścia oraz znanych już wcześniej otworów okiennych, doświetlających wnętrze, można przypuszczać, iż odgrywało ważną rolę w życiu klasztoru. Było prawdopodobnie pomieszczeniem użytkowym służącym, zgodnie z regułą zakonu dominikańskiego, do wspólnych spotkań, rozmów, studiowania. Być może był to refektarz, gdzie zakonnicy spożywali posiłki albo pierwszy kapitularz. Raczej nie służyło modlitwom, ponieważ, w zachowanym wschodnim skrzydle, znane jest lokum, pełniące rolę wewnętrznej kaplicy. Niemniej, jakie było jego faktyczne przeznaczenie, tego jeszcze nie wiemy, ale mamy nadzieję, tak jak i archeolodzy, że dalsze badania pozwolą rozwikłać tę zagadkę.
Odkryte wejście daje podstawy do jeszcze bardziej sensacyjnych dociekań, niż tylko co do roli piwnicy romańskiej.
- Okazuje się, że pierwotne plany były naprawdę imponujące, znacznie większe od zrealizowanych później. Zabudowania klasztorne miały kierować się na wschód, w kierunku zamku oraz na południe. Fundatorzy zakładali zatem, iż będzie to duży obiekt, mogący pomieścić liczny zastęp zakonników.
Zgodnie z zamysłem założyciela klasztoru św. Jacka, stąd dominikanie mieli wyruszać na Wschód z misjami apostolskimi, głosząc Słowo Boże w duchu chrześcijaństwa zachodniego.
Zarys odkrytego nieznanego wejścia do piwnicy romańskiej Marta Woynarowska /Foto Gość Odkrycie tajemniczego wejścia do piwnicy romańskiej zmieniło także ustalenia co do faz budowy klasztoru. Dotychczas przyjmowano, iż pierwotną koncepcję zniweczył lutowy najazd Tatarów w 1260 r., w czasie którego zniszczyli Sandomierz, klasztor, a wszystkich czterdziestu dziewięciu przebywających w nim zakonników z bł. Sadokiem wymordowali.
- Dzisiaj wiemy, że mamy do czynienia z pozostałościami najstarszej zabudowy, związanej bezpośrednio z pobytem zakonników i budowniczych, których do Sandomierza przyprowadził w roku 1226 św. Jacek. Wszystko wskazuje na to, że powodem zmiany koncepcji architektonicznej były zniszczenia dokonane podczas pierwszego najazdu mongolskiego, dokonanego w 1241 r., bo co do tego, że pożar przyczynił się do wstrzymania budowy archeolodzy nie mają żadnych wątpliwości - wyjaśnia o. Marcin Lisak OP.
Przeor sandomierskich dominikanów zwraca także uwagę na jeszcze jeden aspekt dokonanego odkrycia. Otóż zastanawiający jest powód ciążenia jednego ze skrzydeł w kierunku dzisiejszego zamku. Odsłonięcie wejścia oraz natrafienie przed dwoma laty przez archeologów, pracujących pod kierunkiem Andrzeja Gołembnika, na cmentarzysko, którego jedna z faz jest znacznie starsza od kościoła św. Jakuba, wskazują, że na obszarze dzisiejszej własności dominikańskiej stał znany z przekazów kościół pw. św. Jana. Świątynia, ufundowana przez księcia Henryka Sandomierskiego nie został do dzisiaj odkryta. - Wiele wskazuje na to, iż wznosił się na terenie naszej winnicy św. Jakuba - mówi o. Marcin Lisak. - Skierowanie jednego klasztornego skrzydła na wschód, można odczytać, jako dążenie do ważnego i znaczącego miejsca, którym mógł być kościół św. Jana.