W Kenii był cztery razy. Sam się uśmiecha, że poza Chuka i Laare niewiele widział. Bo bardzo daleko mu do turysty. Za to miejscowi misjonarze traktują go już jak jednego z nich.
Jak dodaje bielski wolontariusz: - Byłem tam po raz czwarty i dopiero teraz zauważyłem jak wielką potrzebą są tzw. tanki - 1000-litrowe zbiorniki na deszczówkę. Dzięki nim kobiety i dzieci nie muszą pokonywać pokaźnych odległości do ujęć wody. W tym roku zakupiliśmy tanki dla dwóch rodzin.
Jak dodaje Błażej: - Jedyne czego nie udało mi się zrealizować, to… zakup piłek. Piłka nożna to ulubiona zabawa dzieci w czasie wolnym, którego w szkole nie mają zbyt wiele. Bawią się piłkami zniszczonymi, bo cena nowej w Kenii jest zaporowa – 120 zł w przeliczeniu na naszą walutę. Już myślę, żeby piłki - dużo lepsze jakościowo i tańsze - kupić w Polsce i wraz z pompka zawieźć je tam następnym razem.
Dzieci uczą się od rana do 21.30. Żeby ich nie rozpraszać w nauce, Błażej ma z nimi kontakt od ok. 18.30 do 21.30. Uwielbiają spędzać z nim czas: pomaga im w matematyce, przyrodzie. Nauczyciel uśmiecha się, że proszą go już nawet o pomoc w zadaniach z lekcji suahili. - Tu nie jestem w stanie im w żaden sposób na razie pomóc – dodaje ze śmiechem.
Wielkie zakupy żywności - to główny punkt każdego wyjazdu Błażeja
Błażej Jaszczurowski
Poza nauką dzieci same dbają o porządek w szkole: myją garnki i naczynia, sprzątają sale, korytarze; raz w tygodniu samodzielnie razem robią pranie. Mają także trochę czasu na gry i zabawy.
- Po moim kolejnym pobycie wyraźnie widzę jeszcze jedną potrzebę - zaczyna Błażej. - W tym roku w mojej bielskiej podstawówce, poprosiłem uczniów, żeby na koniec roku szkolnego nie przynosili mi kwiatów, kawy i czekoladek, ale artykuły szkolne dla Kenijczyków. Byłem bardzo poruszony tym co zrobili. Przynieśli tego tyle, że ledwo upchnąłem je w bagażu (a i tak część musiałem zostawić w domu) - limit dopuszcza
Piłka nożna - ulubiona forma spędzania wolnego czasu dzieci
Błażej Jaszczurowski
W czasie swojego pobytu, Błażej niejednokrotnie był świadkiem rodzinnych dramatów: śmierci Harriet - mamy ośmiorga małych dzieci, których ojciec nie był zdolny do opieki nad nimi (na szybko pomagał siostrom organizować dla nich pomoc), rozpadu rodzin - kiedy ojciec zostawia kilkoro dzieci i ich matkę, układając sobie życie na nowo. Widział stan dzieci pogryzionych przez pchły pustynne; widział jak rodzinie z powodu zadłużenia odbiera się podarowane im podczas poprzedniej wizyty materace, łóżka i koce. Razem z misjonarzami i misjonarkami szukał skutecznych sposobów rozwiązania problemów.
Na portalu zrzutka.pl ruszyła już kolejna zbiórka pieniędzy. - Za pomoc do tej pory okazaną dziękuję wszystkim anonimowym darczyńcom, którzy od początku lub po raz pierwszy wspierają misje w Kenii - mówi Błażej - Jestem też wdzięczny moim drugoklasistom z SP 3, za prezenty podarowane rówieśnikom w Afryce, parafianom i duszpasterzom z Bystrej Krakowskiej - ks. proboszczowi Tadeuszowi Krzyżakowi i ks. wikaremu Sebastianowi Otworowskiemu, którzy osobiście włączyli się w pomoc, a także Aleksandrowi Trojakowi - wuefiście ze szkół Zgromadzenia Córek Bożej Miłości. Przy okazji czerwcowego festynu szkolnego przygotował specjalny baner i stoisko, przy którym można było wspierać Chuka i Laare - ten baner służy mi także podczas zaproszeń na spotkania, na których mogę opowiadać o moich kenijskich przyjaciołach. Jestem bardzo wdzięczny także dzieciom i rodzicom "Misyjnej Jutrzenki" z parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Skoczowie za ich zaangażowanie i wielkie serca.
To niezmienny, codzienny posiłek kenijskich uczniów w szkole
Błażej Jaszczurowski
Jak dodaje Błażej, nie potrafi nie dziękować ks. Dionizemu, s. Alicji, wszystkim misjonarzom i siostrom z Chuka i Laare, a także tamtejszym dzieciom i ich rodzicom za to, co zrobili z jego życiem…
Chciałby spełnić ich marzenia: zabrać grupę uzdolnionych muzycznie dzieci na występy do Polski czy zbudować w Chuka plac zabaw… Wie też, że ks. Dionizy marzy o monstrancji, by Jezusa w Najświętszym Sakramencie mogli widzieć nawet ci jego parafianie, którzy zajmują miejsca w odległych częściach świątyni.