Jak często patrząc na łobuzujące dzieci zastanawiacie się państwo, co z nich właściwie wyrośnie? Więcej niż raz? Dziesięć razy? Sto? Dokładnie to samo pytanie raz jeden na głos zadała także mama dzisiejszego patrona. Mundziu, co z ciebie będzie?
Św. Maksymilian Maria Kolbe brewiarz.pl Jak często patrząc na łobuzujące dzieci zastanawiacie się państwo, co z nich właściwie wyrośnie? Więcej niż raz? Dziesięć razy? Sto? Dokładnie to samo pytanie raz jeden na głos zadała także mama dzisiejszego patrona. Mundziu, co z ciebie będzie? A on strasznie się tym pytaniem zawstydził. I dokładnie o to samo zapytał Maryję, jak tylko znalazł się w parafialnym kościele w Pabianicach. Stanął przed jej obrazem i poprosił aby Ona sama odpowiedziała mu, kim będzie. Wtedy wydarzył się cud. Oto ukazała mu się Maryja trzymająca dwie korony: jedną białą a drugą czerwoną, i zapytała, czy chce je otrzymać. "Biała miała oznaczać, że wytrwam w czystości, czerwona - że będę męczennikiem." Opowiadał z przejęciem mamie – "Odpowiedziałem, że chcę obie. Wówczas Matka Boża mile na mnie spojrzała i zniknęła". Co działo się w sercu mamy Mundka w tym momencie możemy się tylko domyślać, pewnym jest natomiast, że w niedługim czasie w parafii pabianickiej po raz pierwszy od dziesiątków lat odbyły się misje. Prowadził je franciszkanin ze Lwowa. Na jednej z nauk misjonarz zachęcił chłopców, by wstąpili do zakonu św. Franciszka. Rajmund potraktował to jako wezwanie i za zgodą rodziców razem ze swoim starszym bratem udał się do franciszkanów do Lwowa. Jeżeli myślicie państwo, że teraz wszystko poszło jak z płatka to jesteście w grubym błędzie. To był dopiero początek długiej drogi jaka Rajmunda poprowadziła do koronacji tymi dwoma obiecanymi koronami – czystości i męczeństwa. Na tej drodze było szkolne, młodzieńcze, zrodzone z rewolucyjnych czasów w których przyszło mu żyć, pragnienie by zbrojnie walczyć dla Maryi. Były studia w Rzymie. Była rozterka czy zostać kapłanem czy wstąpić do legionów Piłsudskiego. Było doświadczenie ulicznych wstąpień przeciw Kościołowi. Była koncepcja wielkiego religijnego ruchu Milicji Niepokalanej. Było wydawanie Rycerza Niepokalanej. Było zbudowanie od podstaw największego na świecie klasztoru w Niepokalanowie. Była ewangelizacja Japonii. Dopiero po wielu latach na końcu tej długiej i pracowitej drogi pojawiła się brama z prześmiewczym napisem "Praca czyni wolnym". Rajmund, który już wtedy od wielu lat nosił nowe zakonne imię otrzymał numer 16670. Umarł oddając życie za współwięźnia. Było to w wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Zupełnie jakby Matka Boża czekała by ukoronować go obiecanymi w dzieciństwie koronami i zabrać ze sobą do nieba. Czy wiecie państwo jakie imię zakonne nosił Rajmund i jak nazywał się człowiek za którego poniósł śmierć. Tym człowiekiem był Franciszek Gajowniczek, a Rajmund, czy zdrobniale Mundek to nikt inny jak św. Maksymilian Maria Kolbe.