Na wniosek gminy miasta Krakowa komornik zajął dziś część pomieszczeń Domu Józefa Piłsudskiego na krakowskich Oleandrach.
Niszczejący budynek wprawdzie należy do miasta, ale zajmuje go od wielu lat bez tytułu prawnego Związek Legionistów Polskich. Dom na Oleandrach zbudowano w latach 30. ub. wieku w miejscu, z którego 6 sierpnia 1914 r. wyruszyła I Kompania Kadrowa strzelców J. Piłsudskiego. Od 1991 r. budynek jest użytkowany przez Związek Legionistów Polskich, który urządził w nim niewielką ekspozycję pamiątek, zwaną szumnie Muzeum Czynu Niepodległościowego. W marcu 2014 r. krakowski sąd stwierdził, że budynek jest własnością gminy Kraków i powinien być jej wydany. ZLP złożył z kolei wniosek o zasiedzenie budynku. Został on w marcu oddalony przez sąd. Wyrok w tej sprawie jest jednak na razie nieprawomocny.
Władze Krakowa zamierzają wyremontować niszczejący budynek. Zagwarantowane są pieniądze na ten cel zarówno w kasie miejskiej, jak i w budżecie Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa. Na przeszkodzie stoi jednak brak zgody Krystiana Waksmundzkiego, tytułującego się komendantem Związku Legionistów Polskich. Na razie władzom miejskim udało się doprowadzić do rozpoczęcia remontu elewacji. Zajęcie przez komornika części pomieszczeń wewnątrz budynku umożliwi zapewne również wymianę okien.
Znajdujące się wewnątrz budynku Muzeum Czynu Niepodległościowego zostało skontrolowane w marcu przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. "Obiekty w Muzeum były przechowywane w warunkach niezapewniających im właściwego stanu zachowania i bezpieczeństwa. Ogólna sytuacja w Muzeum uniemożliwia właściwą prewencję konserwatorską, a stan techniczny pomieszczeń, w tym ekspozycyjnych, należy uznać za niewystarczający" - napisano w raporcie pokontrolnym.
Ministerstwo zaproponowało, by zbiory stały się podstawą utworzenia na Oleandrach oddziału Muzeum Narodowego w Krakowie. Władze Krakowa mają jednak inne plany wobec tego, co ma się dziać w odzyskanym budynku. Była mowa o umieszczeniu tam m.in. bogatych zbiorów Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego, którego miasto jest współfundatorem, oraz siedzib organizacji kombatanckich.
O jak najszybsze załatwienie gorszącej sytuacji związanej z zabytkiem upamiętniającym odzyskanie niepodległości apelowali krakowscy muzealnicy. "Ze smutkiem trzeba stwierdzić, iż wejście do sal ekspozycyjnych zależy wyłącznie od dobrej woli osoby decydującej o prawie wejścia do muzeum. Wieloletni opiekun tego muzeum nigdy nie był członkiem Stałej Konferencji Dyrektorów Muzeów Krakowskich. Z uwagi na prawomocne skazanie go za przywłaszczenie buławy i szabli marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, a następnie nieoddanie obu przedmiotów, mimo warunku, pod jakim został zwolniony przedterminowo z zakładu karnego, nie wchodziło nigdy w rachubę dopuszczenie go do tego grona, które w swoich działaniach kieruje się Kodeksem Etyki Muzealników i nie współpracuje z osobami prawomocnie skazanymi. Nieuczciwe postępowanie pana Waksmundzkiego wobec powierzonych mu cennych obiektów podważa zaufanie, do jakiego środowisko muzealników przywiązuje wielką wagę. (...) Dalsze utrzymywanie aktualnego stanu rzeczy prowadzi do stopniowego niszczenia budynku będącego cennym zabytkiem" - napisali w ub. roku w liście do prezydenta Krakowa oraz przewodniczącego Rady Miasta Krakowa członkowie Stałej Konferencji Dyrektorów Muzeów Krakowskich.