Matka i syn utonęli podczas ewakuacji hotelu w trakcie szalejących w Grecji pożarów.
Uroczystościom pogrzebowym 4 sierpnia przewodniczył ks. inf. Jakub Gil, a kazanie wygłosił proboszcz parafii ks. Adam Stawarz.
Kaznodzieja przypomniał, że 9-letni Kacper chciał być bramkarzem, podziwiał reprezentanta Polski Łukasza Fabiańskiego, uczył się też grać na gitarze i jeździć na nartach. - Był bardzo dobrym uczniem. Wszystko dokładnie wypełniał. Kiedy go pytano, odpowiadał jak dorosły człowiek - wspominał proboszcz.
- Ze swoimi kolegami i koleżankami, którzy są dzisiaj tutaj, chciał przygotowywać się do pierwszego spotkania z naszym Panem i Zbawicielem w Komunii Świętej. Już Go tam spotkałeś, Kacperku - mówił.
Wspominając jego mamę, Beatę, proboszcz zapewniał, że "była wspaniałą, dobrą kobietą, żoną, matką, która nikomu nie zazdrościła, która chciała jak najlepiej wychować swojego synka". - Wierzymy, że otrzymają życie w domu Ojca, nie ręką ludzką zbudowanym, że otrzymają życie, które tak bardzo kochali - mówił ks. Stawarz.
Do tragedii doszło pod koniec lipca w trakcie szalejących w Grecji pożarów. W pobliżu miejscowości Mati zatonęła łódź z 10 osobami różnych narodowości, wszyscy zginęli.
Postępowanie w sprawie śmierci Polaków prowadzi prokuratura w Wadowicach.