W nocy o 3.40 runął jeden z budynków wielorodzinnych, budowanych przy ulicy Sarni Stok. Zniszczeniu uległy trzy kondygnacje budowli.
O 3.41 otrzymaliśmy zawiadomienie o wydarzeniu - mówi st. bryg. Grzegorz Piestrak, zastępca komendanta bielskiej Państwowej Straży Pożarnej. - Po przyjeździe zastaliśmy duże rumowisko oraz niewielki pożar w pomieszczeniach piwnicznych sąsiedniego budynku. Pożar był niewielki, paliły się śmieci; w pobliżu znajdowała się 11-kilogramowa butla z gazem propan-butan. Została ona wyniesiona poza strefę pożaru, a ogień ugaszony. Nie było konieczności ewakuacji mieszkańców okolicznych budynków.
Grupa ratownicza z psami zbadała gruzowisko, szukając żyjących osób. Nikogo nie znaleziono. Przy pomocy kamer wziernikowych ratownicy spenetrowali również miejsca trudno dostępne technicznie.
Trwa sprawdzanie gruzowiska i ustalanie przyczyn kaastrofy
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Prowadzimy też nasłuch za pomocą geofonów, na wypadek gdyby pod gruzami znajdowali się jednak jacyś ludzie. Od osób dozorujących budowę otrzymaliśmy informację, że w budynku nie były prowadzone żadne prace. Prawdopodobieństwo, że ktoś mógł ucierpieć, jest niewielkie. Obecnie trwa odgruzowywanie i nie zakończy się, dopóki nie będzie pewności, że pod gruzami nie został żaden człowiek. Przewidujemy jeszcze jedno wejście grupy ratowniczej z psami - wyjaśnia st. bryg. Piestrak.
- W tej chwili na miejscu znajdują się zarówno funkcjonariusze Straży Pożarnej, jak również policjanci z naszej komendy oraz z samodzielnego pododdziału SPAT z Katowic. Sprawdzą oni, czy w gruzowisku nie występują materiały, które mogłyby zagrozić wykonywanym tutaj pracom - mówi asp. szt. Roman Szybiak z Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej. - Po sprawdzeniu, jeśli okaże się, że wynik jest negatywny, będzie można rozpocząć odgruzowanie i przeszukanie. Sprawdzimy, czy nie znajdują się tam substancje lub materiały, które mogły spowodować zawalenie budynku. Nie znamy powodów zawalenia i nie wykluczamy na razie żadnej z możliwych przyczyn.
Na miejscu katastrofy budowlanej pojawili się też funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji.
Na miejscu katastrofy pracują strażacy i funkcjonariusze Policji
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Ze względu na powagę tego zdarzenia oraz fakt, że jesienią ubiegłego roku na tej samej budowie doszło do innego niebezpiecznego wypadku, w wyniku którego spalone zostały maszyny budowlane, na miejsce wezwano adekwatne siły. Najpierw trzeba ustalić przyczyny zawalenia, a ewentualnie później zbadać, czy pomiędzy zdarzeniami jest związek. Obecnie nie możemy tego stwierdzić, ale też nie wykluczamy żadnej z możliwości. Trwa też rozpytywanie mieszkańców i ustalanie ewentualnych świadków - dodaje asp. szt. Szybiak.
Akcja sprawdzania gruzowiska trwała wiele godzin. Wstępne ustalenia potwierdziły, że prawdopodobną przyczyną zawalenia się budynku był wybuch.