W 50. rocznicę śmierci malarza, który poza Krynicą żyć nie potrafił, odbyły się pokaz filmu "Mój Nikofor" i spotkanie z jego twórcami.
W tym roku mija 50. rocznica śmierci Nikifora, najwybitniejszego kolorysty na świecie, przedstawiciela sztuki tzw. naiwnej, choć naiwną ona absolutnie nie jest.
Był niezwykle pracowity - szacuje się, że namalował ok. 40 tys. prac. Używał najtańszych akwareli i kredek, jakimi malują dzieci w podstawówce, a mimo to wszyscy zachwycają się barwą i kolorystyką jego obrazków, które powstawały na tym, co miał.
Wszystko, co malował, było Krynicą i poza nią żyć nie potrafił. Był Łemkiem. Mimo trzykrotnego wysiedlania go (raz w ramach Akcji Wisła), zawsze wracał do swojej Krynicy.
Jego sztuką i historią życia zachwycili się reżyserzy Krzysztof Krauze i Joanna Kos-Krauze, którzy stworzyli o nim film "Mój Nikifor". Choć minęło 14 lat od jego powstania, nadal nie ma tygodnia, żeby nie był pokazywany gdzieś na świecie.
Z inicjatywy Muzeum Nikifora w Krynicy w 50. rocznicę śmierci artysty 11 lipca w tym mieście odbyła się projekcja "Mojego Nikofora" i spotkanie z jego twórcami - współreżyserką i współscenarzystką Joanną Kos-Krauze oraz aktorami Romanem Gancarczykiem, Jerzym Gudejką i Jowitą Budnik.
- Przyjechalibyśmy wcześniej, ale nikt nie zapraszał - żartowała pani Joanna, przyznając, że jest to dla niej niezwykłe spotkanie. Do Krynicy przyjechała pierwszy raz po 14 latach. - Obeszliśmy na szybko te miejsca, w których kręciliśmy. Romek więcej obszedł, nawet sobie badania zrobił, błonnik kupił. Skorzystał z tego uzdrowiska - mówiła, rozbawiając sporą publiczność, która zgromadziła się w Pijalni Głównej na projekcji i spotkaniu.
- To jest trudna podróż dla mnie, ponieważ wielu osób, które ten film tworzyły, nie ma już z nami. Nie ma Mariana Włosińskiego, Krysi Feldman, nie ma Krzysztofa Krauze, Krzysia Ptaka, nie ma Marysi Dziewulskiej, która była wspaniałą charakteryzatorką, nie ma Jurka Pazdana, u którego braliśmy ślub w Nowym Sączu - wyliczała. - Z drugiej strony cieszę się, że mija tyle lat i nadal ten film ktoś chce oglądać. Dziękuję, że jesteście tutaj - dodała.
Po projekcji był czas powspominać tych, których nie ma, i to, co się w Krynicy przy okazji tworzenia filmu i jego premiery wydarzyło.
- Nikifor jest marką Krynicy, a kiedy w 2004 roku cała ekipa ze śp. Krzysztofem Krauzem i panią, pani Joanno, zawitała do Krynicy, to było wielkie wydarzenie. Była zima, kręciliście tutaj, mieszkańcy także brali udział w zdjęciach, przeżywaliśmy to bardzo. Za to bardzo serdecznie dziękuję - mówiła Małgorzata Półchłopek, przewodnicząca Rady Miejskiej w Krynicy-Zdroju.
Więcej na temat Nikifora, który malując, modlił się i uważał, że o kolor Boga trzeba prosić, będzie można przeczytać w tarnowskim dodatku "Gościa Niedzielnego", który ukaże się na niedzielę 22 lipca.