Liturgicznie mamy dziś święto św. Benedykta, tego którego słusznie kojarzymy z zakonną regułą „ora et labora”, czyli nie popadaj w skrajności lecz módl się i pracuj. Ponieważ ta intuicja warta jest tego, by wziąć ja sobie do serca bez względu na język, którym się posługujemy i miejsce, w którym żyjemy, nic dziwnego, że św. Benedykt słusznie ogłoszony został patronem Europy. Jednak, gdy spróbujemy znaleźć w internecie jakiś jego portret, to okaże się, że w konkurencji na najprzystojniejszego świętego wspominanego 11 lipca przegrywa z kretesem.
Św. Olga brewiarz.pl Liturgicznie mamy dziś święto św. Benedykta, tego którego słusznie kojarzymy z zakonną regułą „ora et labora”, czyli nie popadaj w skrajności lecz módl się i pracuj. Ponieważ ta intuicja warta jest tego, by wziąć ja sobie do serca bez względu na język, którym się posługujemy i miejsce, w którym żyjemy, nic dziwnego, że św. Benedykt słusznie ogłoszony został patronem Europy. Jednak, gdy spróbujemy znaleźć w internecie jakiś jego portret, to okaże się, że w konkurencji na najprzystojniejszego świętego wspominanego 11 lipca przegrywa z kretesem. A właściwie ze św. Olgą. Szczególnie, gdy portretowana była za młodu, bo wszyscy autorzy jej żywotów jak jeden mąż powtarzają, że ta władająca Kijowską Rusią w X wieku księżna, była nie tylko mądra, ale też obłędnie urodziwa. I choć zwykle przekazy hagiografów należy traktować z pewną rezerwą, to tutaj mogą mieć dużo racji. Dlaczego? Bo św. Olga Mądra w świecie rządzonym przez mężczyzn, i to raczej tych nieokrzesanych, sprawowała niepodzielne rządy przez długie, długie lata. A wiadomo, że jedynie wobec kobiecego piękna połączonego ze sprytem, największy wojownik zachowuje się jak dziecko. Trzeba jednak również uczciwie przyznać, że Olga, młodziutko wydana za księcia z rodu Rurykowiczów, Igora, nigdy by nie odkryła swojej siły, gdyby nie pomogli jej w tym sami mężczyźni. Mężczyźni, którzy podstępem zabili jej męża, a następnie złożyli jej propozycję... matrymonialną. Tak, tak. Mężobójcy wysłali do niej swojego własnego kandydata do jej ręki licząc, że świeżo upieczona wdowa i jednocześnie młoda matka księcia Świętosława, z ulgą wpadnie w kolejne męskie ramiona. Tymczasem jednak Olga nie na darmo nazywana była Mądrą. Błyskawicznie zorientowała się, że owa hojna oferta nie jest niczym innym jak zakamuflowanym aresztem, dlatego uprzedzająco pozbyła się całego orszaku z narzeczonym na czele. A żeby pozbawić wszelkich złudzeń jego braci, kuzynów i wujów sama najechała na ich ziemię i nie była to misja ewangelizacyjna. Jakim więc cudem ta kobieta jest dzisiaj wspominana jako święta? Bo jak już wspominaliśmy, była nie tylko piękna, ale i mądra. Wiedziała, że jej sława pięknej i okrutnej księżnej, sprawującej twardą ręką rządy za małoletniego syna, zniknie wraz z jej urodą. I że zawsze pojawi się ktoś od niej silniejszy i bardziej okrutny. Dlatego, gdy tylko na jej dworze około roku 955 pojawili się mnisi z Konstantynopola, to nie tylko przyjęła od nich chrzest, ale osobiście udała się na dwór wschodniego cesarza by złożyć mu wizytę. Jednak już do ewangelizacji Rusi Kijowskiej zaprosiła zakonników z cesarstwa zachodnio-rzymskiego, których na jej osobistą prośbę wysłał do niej sam cesarz Otton I. Jako się rzekło była nie tylko piękną, ale i mądrą kobietą. To z jej inicjatywy chrześcijaństwo objęło całą Ruś. Ale nawet jeśli był to wybór polityczny, to ostatecznie, po latach zmienił także i ją samą. Pod koniec swojego życia spotkał ją jednak srogi zawód, gdy jej własny syn postanowił wrócić do pogaństwa. Na całe szczęście wnuk św. Olgi Mądrej, już po jej śmierci 969 roku, postanowił naprawić to, co zniszczył jego ojciec Świętosław. Został nawet, razem ze swoją babką, za ten trud ochrzczenia Rusi wyniesiony do chwały ołtarzy. Czy wiecie państwo jak się nazywał? Św. Włodzimierz Wielki.