Tematem homilii mógłby być dotyk. Tyle dziś się mówi o złym dotyku, że może powstać w nas lęk przed ciałem, bliskością, podaniem dłoni, przytuleniem.
Gdy Jezus przeprawił się z powrotem łodzią na drugi brzeg, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: «Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła». Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał.
Wtedy przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: «Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela? » Lecz Jezus, słysząc, co mówiono, rzekł do przełożonego synagogi: «Nie bój się, wierz tylko!» I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego.
Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Widząc zamieszanie, płaczących i głośno zawodzących, wszedł i rzekł do nich: «Czemu podnosicie wrzawę i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi». I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca i matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: «Dziewczynko, mówię ci, wstań!» Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym się nie dowiedział, i polecił, aby jej dano jeść.
1. Niestety, także w kościele. Czulej dotykamy dziś ekranów naszych smartfonów niż ludzi. Mruczymy do słuchawek. Świat opleciony tysiącami kabli lub sieci bezprzewodowych, a autentycznej ludzkiej „łączności” jak na lekarstwo. Żyjemy coraz bardziej samotni z naszą wewnętrzną samotnością, ze słabością ciała i głodem duszy, bezradnością wobec cierpienia. Spróbujmy odczytać dzisiejszą Ewangelię pod tym kątem. Popatrzmy na jej bohaterów dotkniętych nieszczęściem i na Jezusa, który niesie im pomoc. 2. „Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła” – prosi usilnie Jezusa załamany ojciec. Prosi o położenie ręki! Wierzy, że taki właśnie gest Pana przyniesie córce ratunek. Zauważmy, że zbawienie, które Jezus daje, to z jednej strony pokonanie zła, a z drugiej – nowe życie, napełnienie się dobrem. Jak postępuje kobieta cierpiąca na upływ krwi? Mówi sobie: „Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa”, i dotyka Jego płaszcza. Jezus reaguje na jej dotyk. Pyta: „Kto dotknął mojego płaszcza?”. Nie chodzi tu o żadną magię, ale o miłość. Cierpiąca kobieta dotyka Pana z wiarą, z nadzieją, z miłością. Człowiek nie tyle ma ciało, ile jest ciałem. Owszem, także duchem, ale ciało jest sposobem naszego istnienia w tym świecie. Ciało komunikuje ducha. Jan Paweł II: „Ciało, i tylko ono, zdolne jest uczynić widzialnym to, co niewidzialne: duchowe i Boże”. 3. Popatrzmy na Jezusa. On jest Bogiem w ludzkim ciele. Jego ludzkie ciało jest wyjątkowym narzędziem do komunikowania. Jest kanałem do przekazywania leczącej miłości Boga. Jezus szuka wzrokiem kobiety, która Go dotknęła. Sam dotyk to za mało, chodzi o spojrzenie w oczy, o rozmowę. O spotkanie! A jak odbywa się wskrzeszenie córki Jaira? „Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: »Talitha kum«”. Dotknięcie kobiety cierpiącej na krwotok oraz ciała martwego człowieka oznaczało u Żydów zaciągnięcie nieczystości. Ewangelista celowo akcentuje w tych dwóch opowiadaniach ten sam aspekt. Jezus nie boi się mojej nieczystości, mojej choroby, śmierci, grzechu. On chce nas uzdrowić. Przez dotyk miłości. Jezus wyzwala obie kobiety od tego, co było przyczyną ich nieczystości (choroba i śmierć). Jego miłość oczyszcza. 4. Co to oznacza dla nas? Bywamy w sytuacji owej kobiety – dotknięci własną chorobą. Wypływa z nas krew, czyli życie. Każdego dnia. Bywamy w sytuacji Jaira – bezradni wobec cierpienia niewinnych, których kochamy. Musimy szukać wtedy ciała Jezusa, aby Go dotknąć. Oczywiście, że sam dotyk to za mało. Na Jezusa naciskały tłumy, a wśród nich i tacy, którzy Go wyśmiali. Chodzi o dotyk pełen wiary i miłości. Ciałem Jezusa jest Kościół. W nim są sakramenty – szczególne „dotknięcia” łaską. Ale warto pomyśleć o tym, jak i co komunikuję swoim ciałem. Jak klękam, jak się żegnam? Jak przytulam żonę, jak całuję dzieci, jak witam się z chorą matką? Moje ciało ma być sakramentem mojej miłości.