Choć są tacy, którzy mogą mieć w tym względzie odmienne zdanie, to jednak żyjemy w pokojowych czasach. Możemy bez trudu przemieszczać się po Europie i świecie. Wolno nam praktykować to, w co wierzymy.
Św. Rajmund z Barbastro. brewiarz.pl Choć są tacy, którzy mogą mieć w tym względzie odmienne zdanie, to jednak żyjemy w pokojowych czasach. Możemy bez trudu przemieszczać się po Europie i świecie. Wolno nam praktykować to, w co wierzymy. Na własnej ulicy nie musimy stawać oko w oko z wrogiem. To wielka, niedoceniana przez nas łaska. Dramatyczna decyzja o czyimś życiu lub śmierci jest nam w większości obca. Tak jak i rozterki pomiędzy wiernością Bogu, a wolnością osobistą czy przyszłością własnej rodziny. Wspominam o tym dlatego, że dzisiejszy patron takiego komfortu był pozbawiony. Początkowo wszystko wyglądało całkiem zwyczajnie. Oto młody XII-wieczny szlachcic z Francji, z okolic Tuluzy miał szansę wyboru swojej życiowej drogi. Ponieważ wojaczka zupełnie go nie pociągała wybrał kapłaństwo. Nauki pobierał w klasztorze św. Antonina we Frédelas. Około roku 1100 został kanonikiem w kościele pod wezwaniem św. Saturnina, pierwszego biskupa Tuluzy. Po pewnym czasie stał się nawet przełożonym tamtejszej kapituły katedralnej. I tu zaczęły się kłopoty, bo dostrzegł go władca pobliskiej Aragonii, Piotr I. W normalnych okolicznościach funkcja biskupa Barbastro, która została mu zaproponowana byłaby dla dzisiejszego patrona nie lada wyróżnieniem. Jednak owo Barbastro ledwie co zostało odbite z rąk muzułmanów, którzy w tamtym czasie zajmowali prawie 2/3 Półwyspu Iberyjskiego. Do tego biskupia stolica w Barbastro została tam przeniesiona z dotychczasowej siedziby w Roda de Isábena. I jeszcze jak na złość do owego miasta zgłaszał pretensje biskup diecezji Huesca. Decyzja dzisiejszego patrona by przyjąć propozycję króla, była zatem zgodą na opuszczenie spokojnej przystani i udanie się na wzburzone morze. Prawdziwy jednak sztorm nadszedł w jego życiu, gdy król Piotr I umarł, a jego miejsce zajął Alfons I Waleczny. Władca pod każdym względem nieobliczalny. Słusznie bali się go Maurowie, ale był on także nieprzejednany w przeprowadzaniu swojej woli. Gdy dzisiejszy patron z woli papieża odmówił stania się stroną w konflikcie z muzułmanami został natychmiast usunięty ze sprawowanego urzędu, a Barbastro stało się częścią diecezji Huesca. Hierarcha nie opuścił jednak swoich wiernych. Ukrył się w pustelni w pobliskich górach i przez trzy lata nieustannie się za nich modlił. Dopiero w roku 1119 mógł na nowo powrócić do Barbastro. Tymczasem wojenna kampania Alfonsa I nabrała rozpędu, a kolejne miasta w Aragonii poddawały się jego panowaniu. Ostatecznie także i biskup Barbastro uległ namowom króla i wziął w niej udział. Uległ i ostatecznie zapłacił za tę decyzje swoim życiem, bo w wyniku związanych z wojną trudów zmarł 21 czerwca 1126 roku. Czy wiecie państwo jak miał na imię? Ramón de Roda, albo Ramón de Barbastro. Czyli po prostu św. Rajmund z Barbastro.