Marsz dla Życia i Rodziny przeszedł ulicami Oświęcimia.
Rodzina nie może być kolebką miłości, jeśli mężczyzna pozostawi kobietę samą. - Niedzielne czytanie z Księgi Rodzaju ukazuje dramat kobiety opuszczonej przez mężczyznę - przypomniał uczestnikom Marszu dla Życia i Rodziny w Oświęcimiu bp Roman Pindel, nawiązując do hasła oświęcimskiego marszu: "Rodzina kolebką miłości Boga i ojczyzny". - Rodzina jest kolebką wiary i patriotyzmu wówczas, gdy mężczyzna stoi przy żonie, nie pozostawiając jej samej, zwłaszcza wobec trudnych sytuacji i decyzji, które trzeba podjąć wspólnie.
Przy monumencie upamiętniającym 11 Listopada zapalono znicze ks. Jacek M. Pędziwiatr /Foto Gość Biskup bielsko-żywiecki przewodniczył Mszy św. w oświęcimskim kościele Wniebowzięcia NMP, inaugurującej tegoroczny Marsza dla Życia i Rodziny. W okolicznościowym kazaniu wskazał na fakt, że Marsz dla Życia nabiera szczególnego wymiaru w miejscu, w którym w czasach II wojny światowej panoszyła się śmierć. Bp Pindel przypomniał historię najmłodszej ofiary tak zwanego Marszu Śmierci - przymusowej deportacji więźniów KL Auschwitz w styczniu 1945, kiedy w mroźną zimę pognano na Zachód tysiące ofiar. Wśród nich była Leokadia Rowińska, która wkrótce po opuszczeniu obozu w Porębie koło Pszczyny urodziła syna. Współwięźniarki ochrzciły go imieniem Ireneusz. L. Rowińska nie miała pokarmu dla dziecka. Dawała mu pić krowie mleko, którego odrobinę udało się zdobyć gdzieś po drodze. Po 9 dniach chłopczyk, który ani raz nie zapłakał, zmarł. Matka pochowała go pod przydrożną kapliczką w pudełku po makaronie. 66 lat po tragedii Ireneusz Rowiński doczekał się na pszczyńskim cmentarzu pamiątkowego nagrobka, który odsłoniła jego mama. - Ta historia to przykład troski o życie i miłości, jakiej przykład można znaleźć w wielu polskich rodzinach - podsumował bp Pindel.
W marszu uczestniczyli miejscowi duchowni wraz z bp. Romanem Pindlem ks. Jacek M. Pędziwiatr /Foto Gość Po wyjściu z kościoła Wniebowzięcia NMP uczestnicy marszu zatrzymali się przy pomniku upamiętniającym święto 11 Listopada, na którym złożono kwiaty i zapalono znicze. Następnie prawie tysiąc uczestników - rodzin, przedstawicieli ruchów społecznych i religijnych, sióstr zakonnych i duchownych - pokonało 3-kilometrową trasę, by przejść na teren Szkoły Podstawowej nr 9, w pobliżu kościoła św. Maksymiliana. Tutaj marsz podsumowały występy uczniów i zaproszonych zespołów, a uczestnicy rodzinnego święta mogli skorzystać z szeregu atrakcji - gier i zabaw dla całych rodzin.
W barwnym pochodzie śpiewano pieśni religijne, skandowano hasła głoszące konieczność szacunku dla życia i rodziny. Uczestnicy nieśli także flagi, banery i tablice z hasłami promującymi wartości rodzinne i patriotyczne.
W marszu szły całe wielopokoleniowe rodziny ks. Jacek M. Pędziwiatr /Foto Gość Marsz poprzedziła zorganizowana dwa dni wcześniej okolicznościowa sesja. Zaproszono na nią młodzież oświęcimskich szkół. Podczas sesji mówiono o rodzinach, które na trwałe wpisały się w historię walki o niepodległość Polski. Organizatorami obu przedsięwzięć są wspólnoty działające przy parafii św. Maksymiliana Męczennika w Oświęcimiu: Akcja Katolicka, Bractwo Trzeźwości, Ruch Światło-Życie oraz Stowarzyszenie "Abstynencja". Okolicznościowy list do uczestników marszu skierowała również premier Beata Szydło. List odczytano przed Mszą św.