Proszę mi pozwolić, że i dziś raz jeszcze wrócę do piekarskiej pielgrzymki i przypomnę wezwanie Abpa Wiktora na nasze nowe stulecie. Powiedział, że naszym darem na nie powinna być podjęta na nowo w sumieniu odpowiedzialność. (…)
Przypomnę jeszcze jeden, oprócz trzeźwości, niezwykle aktualny, więcej wymagający pilnej naprawy aspekt, oblicze naszej odpowiedzialności, na które zwrócił nam uwagę metropolita katowicki. Powiedział tak: Ta odpowiedzialność wyraża się także w trosce o codzienną kulturę życia. (…) wszyscy wiemy, o co chodzi. Potrzeba świadectwa języka wolnego od przekleństw i wulgaryzmów. Potrzeba języka politycznego i społecznego wolnego od jątrzenia i kłamstwa. Potrzeba Internetu wolnego od hejtu, który jest nie tylko wyrazem zdziczenia naszego życia społecznego, ale także grzechem, i to najpoważniejszym, bo przeciw miłości bliźniego. Milczenie i mówienie stanowią człowieka – są jak wdech i wydech, jak skurcz i rozkurcz serca. Czystość języka jest fundamentalna dla naszego życia, tak, jak czystość powietrza. To ważny element tego, co papież Franciszek nazywa „ekologią ludzką”.
Słuchałem tych słów, co mało skromnie przyznaję, z osobistą satysfakcją, bowiem w moich felietonach wielokrotnie zwracałem uwagę, zżymałem się i podnosiłem larum z powodu byle jakości, wulgarności, kłamliwości i oszczerczości naszego języka.
I proszę sobie wyobrazić parę dni temu kilku moich znajomych przysłało mi taki króciutki filmik z tym, co powiedział papież Franciszek na jednym przed synodalnych spotkań z młodzieżą z cyklu „Porozmawiajmy razem” w marcu tego roku. Opowiedział wtedy taką historyjkę. I to, z jakim morałem.
Pewien miły kardynał powiedział mi, że spotkał księdza obdarzonego ogromnym poczuciem humoru, w którego parafii była bardzo plotkująca kobieta. Gadała i gadała o wszystkim, o każdym, a mieszkała tak blisko kościoła, że z okna swojego pokoju widziała ołtarz. Każdego dnia rano chodziła na Mszę św., a przez całą resztę dnia spacerowała po parafii i rozpowiadała o innych. Pewnego dnia zachorowała i wezwała księdza. Mówi mu: Ojcze, rozłożyło mnie przeziębienie. Czy mógłby ksiądz mnie nawiedzić z komunią? Na co ksiądz odpowiada: Nie martw się! Z takim długim językiem jak Twój powinnaś sięgnąć z okna do tabernakulum! (…) Wspominam o plotkowaniu, bo dla mnie, to jedna z najgorszych wad obecnych we wspólnotach chrześcijańskich. Czy wiecie, że plotka to akt terroru? Plotką się zastrasza. Właśnie tak, ponieważ plotkarz robi to samo, co terrorysta: zachodzi kogoś, rzuca granat plotki, który wszystko niszczy i po cichu się ulatnia.
Wczytywałem się w te słowa i wpatrywałem w gesty i mimikę Franciszka parokrotnie. Pierwsza część tej opowieści pewno wywołała u słuchaczy, tak jak i u mnie, uśmiech pobłażliwości. Ale pointa, to już armatni kaliber.
Ten prosty, żeby nie powiedzieć, że wręcz łopatologiczny język Franciszka trafia w punkt. Plotka to akt terroru – tak ostro nikt do tej pory plotki jeszcze nie potraktował.
Pewno każdy z nas był już ofiarą plotki i doświadczył na własnej skórze jak skutecznie plotką się zastrasza.
Papież Franciszek nie po raz pierwszy mówi, piętnuje, wypomina plotkowanie traktując je, jako jedno z najcięższych przewinień wobec bliźniego. I robi to mocnymi słowami. Tak dla przypomnienia powiedział o plotce tak: Przyzwyczailiśmy się do obgadywania i do plotek. Jakże często jednak nasze wspólnoty i rodziny stają się prawdziwym piekłem, w którym dokonuje się tej zbrodni zabijania brata i siostry językiem! I to prawda, przyzwyczailiśmy się do obgadywania i plotek. Bardzo się przyzwyczailiśmy.
Albo innym razem: Spierając, dyskutując i modląc – tak rozwiązuje się konflikty w Kościele, będąc pewnymi, że plotki, zawiści, zazdrości, nigdy nie mogą prowadzić do zgody, harmonii i pokoju! Plotkowanie Franciszek nazywa wręcz obdzieraniem drugiego ze skóry. A przy innej okazji pytał: Chcecie doskonałej parafii? Zatem żadnego obgadywania. Jeśli masz coś do kogoś, powiedz to mu w twarz. I jeszcze jeden cytat z Franciszka: Nie wystarczy tylko bronić życia bliźniego, ale również nie należy wylewać na niego trucizny gniewu i obrzucać go pomówieniami.
Swoją stanowczość dla plotki odnosi Franciszek oczywiście do Kościoła, do parafii, ale zupełnie dobrze, nawet bardzo dobrze plotka ma się także w przestrzeniach poza kościelnych. Dobrze się mają plotki wewnątrz rodzinne, sąsiedzkie. Świetnie się rozwijają plotki medialne, internetowo społecznościowe. Jak na drożdżach rosną plotki polityczne, parlamentarne, partyjne. Ten arsenał plotek stosowany jest już nie tylko wobec konkurencji polityczno partyjno zewnętrznej, ale też w przestrzeniach polityczno partyjno wewnętrznych. I o zgrozo nie przebierając w środka wobec sobie ideowo, albo przynajmniej politycznie bliskich.
Co gorsza wielu, nawet bardzo wielu tym spośród świetnie używających plotki, jako narzędzia i to na wielu płaszczyznach swojego życia nie kłóci się to wcale z publicznym demonstrowaniem swojej wiary w pierwszych kościelnych ławkach.
Ma rację rację Franciszek, kiedy mówi, ostrzega, wręcz alarmuje, że plotka jest jak śmiercionośna broń. Dodam, że nie tylko dla oplotkowanego, ale też dla plotkującego.
Jakie lekarstwo ma na to Franciszek? Jak zwykle do bólu proste: Zamiast siać podziały i niezgodę, trzeba ugryźć się w język. Na początku trochę napuchnie, ale to działa, gwarantuję. Moja babka mówiła podobnie: synek ugryźć się w język, bo lepiej powiedzieć zdanie za mało niż słowo za dużo.
Dla tych, którzy lepiej czy gorzej praktykują swoją wiarę Franciszek ma taką podpowiedź: Jestem przekonany, że jeśli każdy z nas zrobi postanowienie unikania plotek, na koniec zostanie świętym.
Z takim postanowieniem nie ma co czekać na Adwent, czy Wielki Post, koniecznie trzeba zacząć od dziś.