W tym mieście powstaje kompleks dla dzieci, które przez 7 lat doświadczały strasznej wojny. Śląsk pomaga im wrócić do normalności.
2 mln zł. Dokładnie tyle pieniędzy potrzeba do ukończenia zainicjowanej przez katowickich franciszkanów akcji "Śląskie dzieciom z Aleppo".
Dzięki niej syryjskie dzieci, które przez siedem lat doświadczały wojennej traumy, będą mogły wrócić do normalności. - Te dzieci nie były bezpieczne ani w szkole, ani w kościele, ani we własnym domu - mówił dziennikarzom ojciec Firas Lutfi, franciszkanin z Aleppo.
Przyjechał do Katowic, by podziękować Ślązakom za finansowe wsparcie budowy ośrodka dla dzieci Aleppo. Przypomniał jednak, że dalej potrzeba naszej pomocy.
Dzieci boją się spać
Akcja, która właśnie 5 czerwca miała się zakończyć, zostaje przedłużona. Ale są i dobre wieści - budujący się ośrodek od zeszłego tygodnia służy już 500 dzieciom. Na razie są to dzieci chrześcijańskie, w przyszłości jednak pomoc otrzymają tu też ich rodzice a także dzieci muzułmańskie. Mowa o 1,5 tys. osobach, z którymi pracować będzie ok. 50 specjalistów.
- Te dzieci w ciągu 7-letniej wojny naprawdę ucierpiały fizycznie oraz psychicznie - mówił ojciec Firas. Rozmowy z psychologami, a także terapia poprzez sport, zabawę, sztukę i teatr mają pomóc im w wychodzeniu z powojennej traumy.
Przełożony franciszkańskiego konwentu w Aleppo, który odwiedził Katowice, wymienił też historie dzieci Aleppo. - Podczas wojny wiele z nich straciło rodziców i bliskich. Podam przykład chłopca, na oczach którego zginął jego kolega. Ten chłopak z przerażenia w nocy nie potrafił spać, budził się z krzykiem. Trauma po stracie swojego przyjaciela i strach, jaki w nim pozostał, nie pozwalały mu na naukę - wyjaśnił.