Ceniony włoski egzorcysta i przyjaciel o. Pio spotkał się z wiernymi w kościele św. Katarzyny na Służewie. Odwiedzi jeszcze Niepokalanów.
Do Polski przyleciał po raz pierwszy i tylko na dwa dni. Odwiedził parafię św. Katarzyny na Służewie, a 2 czerwca - Niepokalanów.
Pogodny, ciepły, cierpliwy i... niestrudzony. Mimo że ma już 94 lat przez kilka godzin kapucyn o. Cipriano de Meo modlił się nad każdym i udzielał błogosławieństwa. A kolejka czekających nie miała końca, bo na spotkanie 1 czerwca do kościoła św. Katarzyny na Służewie przyszły tłumy.
W służewskim kościele o. Cipriano współkoncelebrował Mszę św. i wygłosił kazanie. - W dzisiejszych czasach modlitwa i posługa egzorcysty jest niezwykle ważna. Jest tyle pokus i wszyscy jesteśmy kuszeni - podkreślał zakonnik. - Ale wszyscy musimy mieć głęboką świadomość tego, że modlitwa każdego z nas jest naszą obroną przed kusicielem.
GALERIA ZE SPOTKANIA - TUTAJ
Ojciec Cipriano urodził się w Serracapriola w 1924 r., jest kapucynem i niemal od 60 lat jednym z największych włoskich egzorcystów, z bardzo długim stażem posługi i opinią autorytetu. Jego nauczycielem, a zarazem serdecznym przyjacielem, był św. o Pio.
Obecnie ojciec pełni posługę w klasztorze w San Severo, niedaleko Foggi. Jest wicepostulatorem procesu beatyfikacyjnego zakonnego współbrata, dawnego prowincjała sługi Bożego o. Matteo z Agnone, żyjącego w latach 1563-1616.
Często dokonuje egzorcyzmów przy grobie o. Matteo, który wyróżniał się wielką czcią do Matki Bożej, i prosi o jego wstawiennictwo. Jak mówi o. Cypriano, szatan wtedy szybko ujawnia swoją obecność i następuje uwolnienie osoby egzorcyzmowanej. Ojciec Matteo już za życia znany był z dokonywanych cudów i uwolnień osób opętanych.
- Był człowiekiem obdarzonym wielkimi darami świętości. Cieszymy się, że Bóg daje nam wielkich kapłanów, zakonników, jakim był m.in. o. Matteo - mówił włoski gość, dziękując Polakom za to, że tak licznie przybywają do Serracaprioli, do grobu sługi Bożego. - Każdy z was może otrzymać wiele łask od Boga, który ciągle działa przez o. Matteo - dodał o. Cipriano.
Od momentu wszczęcia procesu beatyfikacyjnego o. Matteo, co miało miejsce w latach 90. ubiegłego wieku, przy grobie zakonnika zaczęły dziać się niewytłumaczalne rzeczy - uwolnienia od złego ducha i uzdrowienia fizyczne. Osoby modlące się przy grobie kapucyna czasami przykładają do jego tablicy zdjęcia osób bliskich, a te nierzadko przyklejają się do niej niczym magnes. Jak mówią kapucyni, to znak, że o. Matteo wziął tę osobę pod szczególną opiekę.
W pierwszym dniu pobytu w Polsce o. Cipriano spotkał się z wiernymi w parafii św. Katarzyny na Służewie
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
W kościele św. Katarzyny, po modlitwie uwielbienia i Litanii do Serca Pana Jezusa, o. Cipriano udzielał indywidualnego błogosławieństwa. Za nim, na ołtarzu stał Najświętszy Sakrament, a cały kościół - wraz parafialną scholą - śpiewem uwielbiał Pana.
Włoski kapucyn najpierw na stojąco, a potem siedząc na krzesełku, kreślił na czołach wiernych znak krzyża. Dla każdego miał uśmiech, uściśnięcie ręki i przede wszystkim modlitwę. I chociaż wypowiadał ją po włosku, klęczący przy nim wiedzieli, że obejmuje nią także tych, których przynieśli w sercu, za którymi chcą szczególnie prosić. Czasami podsuwali mu zdjęcia bliskich, a on ich dotykał i błogosławił. Prosili też o pobłogosławienie różańców lub krzyży. Kiedy ludzie w podzięce całowali jego stułę lub rękę, był wyraźnie speszony.