W dwudziestoletniej historii cieszyńskiego Hospicjum im. Łukasza Ewangelisty ponad stu wolontariuszy opiekowało się około 800 chorymi. Ich cichą pomoc zauważają coraz szersze kręgi mieszkańców miasta.
O powołaniu hospicjum, jeszcze na długo przed 1998 rokiem, marzył cieszyński lekarz Tadeusz Niwiński. Zmarł w ubiegłym roku, nie doczekawszy jubileuszu dwudziestolecia wymarzonego dzieła, które wspólnota świętuje w tym roku. Na rocznicowej uroczystości nie zabrakło jednak osób, których drogi przed laty zetknęły się z pragnieniami dra Niwińskiego.
Wolontariusze hospicyjni, rodziny, których najbliższymi się opiekowali, jak i liczne grono przyjaciół Hospicjum im. Łukasza Ewangelisty, spotkali się na Mszy św. we franciszkańskim kościele Podwyższenia Krzyża Świętego, a następnie w sali sesyjnej cieszyńskiego Ratusza. Eucharystię koncelebrowali: o. Symplicjusz Sobczyk OFM, który przez 10 lat był kapelanem hospicyjnym, o. Abraham Sobkowski OFM – obecny kapelan i ks. Andrzej Kozubski - duszpasterz cieszyńskiej służby zdrowia.
Wśród uczestników uroczystości nie zabrakło ks. Mirosława Szewieczka - współzałożyciela hospicjum, Ryszarda Macury, burmistrza Cieszyna, Marii Cieślar - wicestarosty powiatu cieszyńskiego oraz prof. Katarzyny Olbrycht.
Ks. Mirosław Szewieczek - jeden ze współzałożycieli cieszyńskiego hospicjum
Urszula Rogólska /Foto Gość
O początkach hospicjum mówił w kościele franciszkanów ks. Mirosław Szewieczek. - Nie myślałem w ogóle o powstaniu hospicjum, ale kiedyś pani doktor Anna Byrczek, inicjatorka Hospicjum św. Kamila w Bielsku-Białej, zaprosiła mnie na rekolekcje. Czasem z kurtuazji się mówi: tak, przyjadę. Ale pojechałem. W kaplicy zauważył mnie założyciel gdańskiego hospicjum ks. Eugeniusz Dutkiewicz i rzucił w moją stronę: "Proszę księdza, teraz już na pewno u księdza w parafii powstanie hospicjum". We mnie coś mówiło: "Nie ma najmniejszych szans". Aż z Jackiem Kuną pojechaliśmy do pani doktor Byrczek. Kiedy zaczęła o wszystkim opowiadać, jaki jest sens życia i jak popatrzyliśmy jej w oczy, to... nie można było przejść obok pomysłu hospicjum obojętnie.
Od lewej: o. Abraham Sobkowski, o. Symplicjusz Sobczyk i ks. Andrzej Kozubski
Urszula Rogólska /Foto Gość
Udało się zebrać grupę ludzi dobrej woli, którzy powołali domowe hospicjum w Cieszynie. Wśród nich byli zarówno katolicy, jak i ewangelicy. Nazwa wspólnoty: Hospicjum im. Łukasza Ewangelisty, to - jak mówił ks. Szewieczek: - Z jednej strony ukłon w stronę braci ewangelików, ale także zwrócenie uwagi na fakt, że w tej różnorodności zależy nam, abyśmy stanowili jedno. W nas było bardzo pozytywne pragnienie - otworzyć się na innego.
Wolontariusze pamiętają o tym – pomagają wszystkim, niezależnie od ich światopoglądu.
Burmistrz Ryszard Macura składa podziękowania na ręce prezes Doroty Kani
Urszula Rogólska /Foto Gość
Dorota Kania - prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Hospicjum im. Łukasza Ewangelisty - przybliżyła najważniejsze aspekty działalności hospicjum. W czasie dwudziestolecia, chorym pomagało około stu wolontariuszy. Obecnie takich, na których zawsze można liczyć jest około dwudziestu. Rocznie pomagają 50-60 chorym, a nierzadko po ich śmierci także rodzinom. Wspierają też osierocone dzieci.
Dorota Kania zwróciła uwagę na zaangażowanie władz miasta i powiatu - systematyczną pomoc finansową i udostępniony na biuro lokal. Mówiła o pomocy, jaką są dla hospicjum doroczne Koncerty Walentynkowe przygotowywane przez młodzież cieszyńską czy kampania Pola Nadziei, w która włączają się szkoły i przedszkola.
Koncert zespołu "Ahawa" podczas jubileuszu cieszyńskiego hospicjum
Urszula Rogólska /Foto Gość
W homilii o. Symplicjusz Sobczyk zwrócił uwagę na słowa Jezusa do Piotra: "Ty pójdź za Mną". - Każdy z nas ma swoją drogę. Nie ma jednakowych dróg. To nie jest tak jak głoszą hasła lewackie: równość. Tak się nie da. Nasze życie ma wyznaczoną przez Boga drogę, która w dużej mierze zależy od naszej woli i od naszej decyzji, ale jest indywidualna. Bo my wszyscy jesteśmy jedyni, wyjątkowi. Na tej drodze zostali nam dani różni ludzie i wydarzenia. I różne sytuacje nam tę drogę kształtują.
Zespół hospicyjny i jego wspólpracownicy w Ratuszu
Urszula Rogólska /Foto Gość
O. Symplicjusz wskazał na sytuacje z jakimi spotykają się wolontariusze w swojej posłudze - także bunt wobec Pana Boga i świata. - Nie ma lepszej ani gorszej drogi. Różne prowadzą nas do wieczności. Czasem także przez chorobę, cierpienia, trudne doświadczenia. Pewnie, że mamy wpływ na naszą drogę dzięki darowi wolności, którą dał nam Bóg. Ale też On ma wobec nas najlepszy plan i do każdego z nas kieruje indywidualnie te słowa: "Ty pójdź za mną". Decyzja, by przyjąć bez buntu tę drogę, by Jezus mnie nią prowadził, nie jest łatwa. Bo potrzeba w pewnym momencie powiedzieć: Nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie. Na tej drodze mam jedno zadanie: mam się uświęcać, a dzięki temu innym pomogę w uświęceniu.
Prof. Katarzyna Olbrycht i Dorota Kania
Urszula Rogólska /Foto Gość
Po Mszy św. życzenia i podziękowania na ręce Doroty Kani złożyli burmistrz R. Macura i wicestarosta M. Cieślar. A następnie prof. K. Olbrycht wygłosiła wykład, w którym zwróciła uwagę na wartości, którymi żyją wolontariusze i ich wpływ na wiele środowisk Cieszyna, angażujących się w różnoraki sposób w jego prospołeczną działalność.
Po wykładzie wolontariusze, duszpasterze i ich goście przeszli do sali sesyjnej urzędu miasta, gdzie odebrali jubileuszowe podziękowania z rąk D. Kani. Dla wszystkich z koncertem wystąpił skoczowski zespół Ahawa.