Kamil Misztal choć nie ma nogi, 2 lipca wyruszy na dwóch kółkach w trasę liczącą blisko 3 tys. km. Chce zebrać pieniądze na protezę dla podopiecznego swojej fundacji.
- Niepełnosprawność siedzi w głowie - przekonuje 27-letni Kamil, który w długą trasę rowerem wybierze się już wkrótce nie po raz pierwszy.
Gdy miał niespełna dwa lata, poparzył sobie obie nogi i ręce. Ręce udało się uratować. Jedną nogę też, choć ani nie wygląda, ani nie sprawuje się tak, jak powinna. Niestety, druga noga mimo wieloletniej walki o nią, musiała zostać amputowana. Żeby dobrze funkcjonować, chłopakowi potrzebna była proteza.
- Grałem w siatkówkę na siedząco i jeździłem na rowerze, chciałem jednak móc normalnie chodzić - opowiada Kamil. O pomoc poprosił Jaśka Melę. - Podsunął mi pomysł zbierania nakrętek. Potrzebowałem 40 tys. zł na protezę - wyjaśnia. Akcja ruszyła pełną parą. W zbieranie plastiku zaangażowali się koledzy Kamila, lubelskie szkoły, firmy i osoby prywatne. W ciągu pół roku udało się zebrać 20 ton nakrętek.
Gdy okazało się, że przedsięwzięcie się udało, a pieniędzy zebrano więcej niż było potrzeba, Kamil postanowił sam zacząć pomagać. W maju 2013 r. zarejestrował fundację "Krok do marzeń".
- Gdy zbierałem nakrętki na swoją protezę, zgłosiła się do mnie firma protetyczna, która zaproponowała, że wykona dla mnie protezę taniej, jeśli spróbuję swych sił w amp futbolu - opowiada. - Zupełnie nie wiedziałem, co to jest. Wiedziałem tylko, że na trening mam zabrać kule - dodaje.
Dziś Kamil jest jedynym zawodnikiem po wschodniej stronie Wisły, który gra w amp futbol. Oprócz tego cały czas uprawia także kolarstwo. W 2015 r. roku dla podopiecznego swojej fundacji przejechał na rowerze 1000 km i jest pierwszym w Polsce niepełnosprawnym, który pokonał taki długi dystans. - Chodziło też o to, by oprócz zebrania pieniędzy pokazać, że mimo dysfunkcji jesteśmy w stanie realizować swoje marzenia, pasje i robić rzeczy pozornie niemożliwe. Nasze ciało można przezwyciężyć, tylko trzeba chcieć.
Wiele razy później na rowerze pokonywał krótsze i dłuższe dystanse. Tym razem Kamil postanowił wyruszyć do Rzymu. - Do przejechania mam 2800 km - mówi. - Cztery kraje, osiemnaście miast i góry. Całość mojej wyprawy będzie na bieżąco monitorowana i udostępniania w internecie. Chcemy zebrać pieniądze, by kupić potrzebną protezę osobie, która jej potrzebuje.
Całość zbiórki prowadzona będzie na portalu zrzutka.pl. - Na tę wyprawę jadę sam, choć przede mną będzie jechał bus z fizjoterapeutą. Muszę też dbać o swoje zdrowie - stwierdza niepełnosprawny kolarz.
Kamil zaznacza jednak, że w jego wyprawie jest też drugi cel. - Chciałbym pokazać ludziom niepełnosprawnym, że można, że się da. Trzeba się tylko zmotywować, wyjść z domu i zacząć realizować swoje pasje.