„Podejmując działania lekarskie u kobiety w ciąży lekarz równocześnie odpowiada za zdrowie i życie jej dziecka. Dlatego obowiązkiem lekarza są starania o zachowanie zdrowia i życia dziecka również przed jego urodzeniem.”
Stwierdzenie to pochodzi z polskiego Kodeksu Etyki Lekarskiej. Oznacza to, iż obowiązuje ono wszystkich lekarzy, którzy na terenie naszego kraju wykonują ten piękny zawód. Cytowane powyżej dwa zdania doskonale pasują do sytuacji, jaką w ostatnich dniach żyła Polska. W łódzkim Centrum Zdrowia Matki Polki urodziło się dziecko. W zasadzie nie ma nic w tym dziwnego. Instytut ten specjalizuje się w położnictwie. Mama tego dziecka znajduje się jednak od wielu tygodni w śpiączce. Lekarze walczyli o życie zarówno kobiety w ciąży (znajdującej się w ciężkim stanie), jak i jej nienarodzonego jeszcze dziecka, które przyszło na świat nieco wcześniej. Aktualnie wobec mamy maleństwa podejmowane są działania mające na celu przywrócenie jej kontaktu z otoczeniem.
Niezwykłe sytuacje
Podobnych przypadków na całym świecie jest coraz więcej. Jak się jednak okazuje, nie są to liczne przypadki. Wg rożnych szacunków naliczyć ich można ponad trzydzieści. W 2010 r. m.in. polskie media donosiły o przypadku kobiety we Włoszech: „imigrantka ze Sri Lanki znajdowała się w stanie nieodwracalnej śpiączki. Przyczyną było ciężkie zapalenie opon mózgowych. Na początku listopada z wysoką gorączką trafiła do mediolańskiego szpitala i od tamtej pory przez prawie dwa miesiące była sztucznie utrzymywana przy życiu. Wszystko po to, by płód mógł się rozwijać. Kiedy w ostatnich dniach stwierdzono stały spadek ciśnienia w organizmie kobiety, lekarze w trybie pilnym przeprowadzili zabieg cesarskiego cięcia. Po jego zakończeniu kobieta została odłączona od maszyn” (źródło: rp.pl). Z kolei w 2009 r. odbył się poród dziecka, którego matka była przez pięć miesięcy w śpiączce. Miało to miejsce w Klinice Uniwersyteckiej w Erlangen. Z całą pewnością największe zdziwienie wzbudza historia z 1996 r. Jak kilka lat temu donosiły polskie media, dotyczyła ona „29-letniej Amerykanki, która wskutek wypadku samochodowego od dekady znajdowała się w śpiączce. Kiedy lekarze z domu opieki w Brighton zauważyli, że ich pacjentce rośnie brzuch, sądzili, że cierpi ona z powodu jakichś problemów gastrycznych. Badania wykazały że kobieta spodziewa się dziecka. Mimo że było ono wynikiem gwałtu, rodzice pacjentki zdecydowali się na kontynuację ciąży. W efekcie dziewięć tygodni przed terminem powiła ona chłopca. To pierwszy i ostatni znany przypadek, kiedy kobieta znajdująca się w śpiączce zaszła w ciążę i urodziła dziecko” (źródło rp.pl).
Zdziwienie
Czytając o podobnych sytuacjach spotkać można dwie reakcje. Po pierwsze dojść można do wniosku, że medycyna jest niezwykła i piękna. Więcej, na salach szpitalnych potrafią dziać się cuda, a więc sytuacje, których wytłumaczyć się nie da. Z drugiej jednak strony można spytać prowokacyjnie: Po co to wszystko? Skoro w tak wielu krajach w majestacie prawa można zakończyć życie płodu, to po co angażować dziesiątki ludzi, drogi sprzęt medyczny i pokaźne środki finansowe, by ratować kogoś kto „człowiekiem nie jest”?
Medycyna jest piękna
Gdy w dyskusji medialnej – także w Polsce – zwraca się uwagę, że dziecko nienarodzone jest pacjentem, podnosi się natychmiast larum. Lewicowe i liberalne media zwracają uwagę, że jest to walka z legalną aborcją, że to wprowadzanie tylnymi drzwiami zakazu przerywania ciąży. Dodaje się ponadto, iż uznanie, że płód jest pacjentem, to umniejszanie roli kobiety. To przecież ona bierze tylko udział w medycznych procedurach. Płód jest podobno tylko „częścią jej ciała”. Sytuacja, jaką mieliśmy okazję widzieć w Łodzi, pokazuje zupełnie inny świat. To najdoskonalszy dowód na to, jak medycyna oparta na wartościach jest jednocześnie medycyną piękną i profesjonalną. Prowadzenie ciąży u nieprzytomnej kobiety w ciąży jest trudne. Nawet łódzcy lekarze w wywiadzie na temat całej sprawy stwierdzili, że na początku „byli sceptyczni”. Jak dodawał prof. Krzysztof Szaflik, „walka o życie matki wymagała wielu poważnych zabiegów i podawania leków, które nie zawsze były korzystne dla dziecka”. Do tego trzeba przypomnieć, że u ciężarnej kobiety, znajdującej się w podobnej trudnej sytuacji, pojawić się mogą zakrzepy żył oraz infekcje. Tutaj jednak podjęto walkę. Nikt nie mówił, że dziecko jest ważniejsze. Nikt ponadto na pierwszym miejscu nie stawiał matki. Lekarze walczyli o życie dwójki pacjentów.
Trudno w podobnych sytuacjach nie wracać do tematu aborcji. Nie dlatego, że to on ma zdominować debatę, ale dlatego, że ratowanie życia w tak trudnych momentach pokazuje jednocześnie, jak wielkim gwałtem na medycynie, na pięknie profesji medycznej, jest zabijanie dziecka przed narodzeniem, dziecka, które przecież jest pacjentem. Czyż nie?
….
Autor jest doktorem socjologii, bioetykiem i pedagogiem, wykładowcą akademickim, ekspert Instytutu Ordo Iuris, prowadzi blog na stronie gosc.pl